Proponuję herbatkę


Wybory samorządowe już w niedzielę. Ich wyniki zdecydują o tym, co dziać się będzie w naszych miastach i gminach w ciągu kolejnych czterech lat. Gdyby było możliwe wyliczenie, na podstawie jakiej ilości danych czy informacji statystyczny obywatel oddaje głos w wyborach, wynik byłby zapewne porażający. Albo gdyby można było ustalić, ilu spośród kandydatów na wójtów, burmistrzów czy prezydentów jest naprawdę przekonanych, że się do pełnienia takiego urzędu nadaje, a ilu startuje w wyborach z zupełnie innych powodów, jak zalecenia partyjnej góry, chęć wypromowania swojego nazwiska przed kolejnymi wyborami do Sejmu czy rachunek prawdopodobieństwa, z którego wynika, że łatwiej zostać szefem gminy, niż trafić szóstkę w totolotka.Wybory samorządowe, jak uczy historia, cieszą się niezbyt dużym zainteresowaniem wyborców, znacznie mniejszym niż wybory prezydenckie czy parlamentarne. To nie lada paradoks, bo przecież to władze lokalne mają większy wpływ na nasze życie codzienne niż np. prezydent państwa, którego konstytucyjna pozycja jest w Polsce bardzo licha. Za tym wyborczym paradoksem stoi przypuszczalnie wszechwładza telewizji. Premiera, liderów partii politycznych, a przy okazji również posłów oglądamy na szklanym ekranie praktycznie codziennie. Swojego wójta czy burmistrza zazwyczaj w ogóle, bo telewizja zjawiłaby się w naszej gminie tylko wtedy, gdyby wydarzyło się jakieś nieszczęście bądź wykryto by jakąś aferę. I tak za sprawą TV centrala staje się bliższa wyborcom od tych, którzy choćby tylko fizycznie są znacznie bliżej nich i ich problemów.W minioną niedzielę telewizyjna „Panorama” wyemitowała migawki z przedwyborczych wieców największych partii. Tym marzy się rozszerzenie swoich wpływów i zdobycie władzy w terenie. Lider jednej z rządzących stwierdził, że ludzie jego partii muszą te wybory wygrać, by rozbijać kolejne układy, w domyśle korupcyjno-mafijno-agenturalne. To w moim odczuciu prawdziwy skandal. Być może takie układy w jakiejś tam części samorządów faktycznie funkcjonują, ale nie można uogólnieniami obrażać sporej rzeszy samorządowców, którzy dla swoich społeczności zrobili więcej niż państwo. Śmiem twierdzić, że w wielu przypadkach samorządy małych i większych gmin zawstydzają państwowe struktury – wielkie i niewydolne. Lokalne władze, dalekie od bezowocnego politykowania, są często zadziwiająco skuteczne. To samorządowcy budują i dbają o szkoły, drogi, stadiony i cmentarze. Czy to z powodu nieporadności samorządów tłumy młodych Polaków wyjechały do pracy za granicą?Rosjanie starym zwyczajem na chwilę przed udaniem się w długą podróż zasiadają jeszcze do filiżanki herbaty. Może warto z tego pomysłu skorzystać i przed pójściem w niedzielę na wybory usiąść na chwilę i się zastanowić. Czego chcemy? Czego się spodziewamy? Ile zwykłej logiki jest w naszych wyborczych wskazaniach? Niech zastanowią się i ci, którzy na wybory się nie wybierają. Mają do tego prawo, pytanie tylko, czy warto z niego skorzystać? WACŁAW TROSZKA

Komentarze

Dodaj komentarz