Zwidy z oknem
Zwidy z oknem


W końcu doprosiła się o numer telefonu Mariusza O., szefa firmy, która miała jej wstawić okno, i zaczęła dzwonić. Zawsze słyszała, że ekipa przyjedzie jutro. – Kiedy zadzwoniłam znowu 12 października, zrobiono ze mnie oszustkę. Rozmawiałam z wiceprezesem L. i usłyszałam od niego, że czego jeszcze chcę, skoro okno mam wymienione. Jak chcę wymienić kolejne, to owszem, ale na własny koszt. On może mi tylko pomóc w tym, żeby było taniej – opowiada Zofia Zwiercan. Usłyszała też od wiceprezesa, że on ma na to protokół odbiorczy i fakturę. Po takim dictum pomyślała, że ma halucynacje, więc poszła do pokoju, by popatrzeć na to nieszczęsne okno. Jednak żadnych zwidów nie było, bo stare okno wciąż było na swoim miejscu.Dziwny protokół– Zdenerwowałam się i znowu zadzwoniłam do prezesa. Powiedziałam mu, że żadnego okna nie wymieniono i nawet nikogo w tej sprawie u mnie nie było – mówi pani Zofia. Ostatecznie razem z córką i zięciem pojechała do spółdzielni. Na miejscu prezes pomachał jej przed nosem protokołem zdawczo-odbiorczym z 21 sierpnia, który rzekomo miała podpisać. – Widniał tam jakiś podpis, ale nie mój. Kiedy zięć powiedział, że jest sfałszowany, został wyproszony z pokoju. Poprosiłam prezesa, żeby dał mi ten protokół lub jego kserokopię, a jak mi wprawią to okno, to wtedy go oddam. Czułam się jak oszustka, choć jeszcze nigdy nikogo nie oszukałam – wyjaśnia Zofia Zwiercan. Prezes nie dał jej jednak protokołu, stwierdzając, że to jest dokument tylko dla zarządu.W odpowiedzi wzburzona kobieta oświadczyła mu, że gdyby nie ona i inni członkowie spółdzielni, to nie byłoby go na tym miejscu, a 13 października zgłosiła sprawę sfałszowanego protokołu na policji. Tego samego dnia w spółdzielni odbyło się zebranie. Jak opowiada Wojciech Iskra, jeden z jego uczestników, padło tam m.in. pytanie o protokół. Wiceprezes odparł, że sprawa okna jest już załatwiona. – Wiemy, że ta pani poszła na policję. Jednak wcześniej dostała propozycję, że jeśli nie zgłosi sprawy, wymienią jej za darmo wszystkie parapety i okna. W komisariacie natomiast usłyszała, żeby nie robiła problemów spółdzielni, bo wiceprezes już i tak ma dużo kłopotów w związku z wypadkiem na placu zabaw. Co do pierwszej propozycji uważam, że jest próba korupcji. Uwagi policjantów pozostawiam bez komentarza – mówi Wojciech Iskra.Podpisał i przeprosiłW końcu 14 października firma przyjechała wymienić to okno. Była to sobota. – Szef firmy przyznał mi się do tego, że podpisał za mnie ten protokół i przeprosił. Zrobił się miły dopiero wtedy, kiedy powiedziałam, że sprawę zgłaszam policji – mówi Zofia Zwiercan. Wojciech Iskra wyjaśnia, że podczas zebrania zapytał wiceprezesa, czy w spółdzielni nie było więcej takich przypadków jak pani Zwiercan. Nie otrzymał jednak odpowiedzi. – Jak udało mi się dowiedzieć, wszystkie przetargi w spółdzielni wygrywa ta sama firma. Niby jest najtańsza, więc dostaje wszystkie zlecenia – mówi Wojciech Iskra. Jego zdaniem Karlik płaci rachunki, ale nie sprawdza wykonanej pracy. – A to są przecież pieniądze członków spółdzielni, czyli nas wszystkich. Szkoda słów, ręce opadają – denerwuje się pan Wojciech.18 października sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa w Rybniku. W toku śledztwa ustalono, że w dokumentacji Karlika znajduje się protokół zdawczo-odbiorczy, w którym zapisano, iż 21 sierpnia komisja dokonała odbioru obiektu, gdzie wymieniono okno balkonowe, i stwierdziła, że jest zdatny do użytkowania. – W protokole nie wniesiono uwag do wykonanej pracy. Widnieją na nim podpisy członków komisji. Są też podpisy Mirosława O., a w pierwszej pozycji, z upoważnienia, pani Zwiercan. Wykonawca tłumaczył, że miał jej upoważnienie do złożenia takiego podpisu – mówi Bernadeta Breisa, szefowa Prokuratury Rejonowej w Rybniku. Mirosław O. wyjaśnił, iż jego firma miała wymienić okno u Zofii Zwiercan, ale ponieważ nie było jej w domu, zamontowano je u Stanisława G.Faktura bez pokryciaDla tego lokatora jednak nie sporządzono protokołu odbioru, ale sporządzono go dla pani, u której nie zrobiono nic. Co więcej, za tym wszystkim poszła faktura. – Karlik tłumaczy się tym, że liczbowo wszystko się zgadza, choć zapłacono za okno zamontowane u kogoś innego – wyjaśnia prokurator Breisa. Postępowanie w tej sprawie jest w toku, aczkolwiek prokuratura nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że doszło tu do poświadczenia nieprawdy. Winnym tego procederu grozi kara nawet do pięciu lat więzienia.
Tekst i zdjęcie: MAŁGORZATA SARAPKIEWICZ
Podpis:Zofia Zwiercan ma już wreszcie wymienione okno, ale tylko ona wie, ile kosztowało ją to nerwów

Komentarze

Dodaj komentarz