Kamery na agresję


Jedna z kamer podgląda niewielki plac przed głównym wejściem do szkoły. Zanim uruchomiono system monitoringu zbierała się tu młodzież paląca papierosy, tu dochodziło do wymuszeń, tu też handlowano środkami odurzającymi.- Nasze ogrodzenie ma tylko 80 cm wysokości, kręciło więc się tam wielu obcych. Teraz filmowany plac opustoszał. Łobuzy nie stały się nagle aniołkami. Teraz spotykają się gdzieś dalej, poza szkołą, ale przy krótkich przerwach to dla nich spore utrudnienie. Chciałem zaangażować ochroniarzy, ale na to miasto nie ma pieniędzy. Z pomocą przyszedł mi komitet rodzicielski, znalazł sponsorów i zebrał potrzebne fundusze. Swoją część dorzuciła też rada dzielnicy Nowiny-Maroko. W ten sposób z budżetu szkoły na system monitoringu nie wydaliśmy ani złotówki - mówi dyrektor gimnazjum Marek Stojko.Od początku roku szkoła jest na własnym rozrachunku, ma swój budżet i własną księgową.System monitoringu zainstalowany przez Zakład Elektroniki Górniczej „ZEG” z Tychów umożliwia nagrywanie obrazu z kamer, a cyfrowy zapis jego obróbkę, np. powiększanie. Kamery są też wyposażone w mikrofony. Można więc nie tylko zobaczyć uczniów, ale i usłyszeć szkolną polszczyznę. Jednego z uczniów przyłapano już w ten sposób na paleniu papierosów. Kamera zarejestrowała, jak częstował kolegę.„Dwójka” to jedno z największych gimnazjów w mieście - 940 uczniów. Cóż może począć dwóch szkolnych pedagogów? Nawet, gdyby pracowali na okrągło nie podołają agresji, wymuszeniom, narkotykom i „fali”, podobnej do tej wojskowej. Dyrektor Stojko nie zapewnia, że w jego szkole to się nie zdarza, a przecież tak było by najwygodniej.- Problemów jest dużo, gdy wszyscy będziemy udawać, że w naszej szkole jest „fajnie”, będzie coraz gorzej. W gimnazjach jest mnóstwo agresji. To najgorszy wiek, dawna siódma, ósma i dziewiąta klasa; pierwsze sympatie i rywalizacja. Przecież problem narkotyków dotyka praktycznie każdej szkoły. Oczywiście można niczego nie zauważać i mówić: nas to nie dotyczy. My nazywamy problemy po imieniu i staramy się je rozwiązywać. „Fali” w tym roku w szkole już nie było. Co prawda jedna klasa spuściła lanie drugiej, ale stało się to już po lekcjach, na treningu - mówi Marek Stojko.Zaangażował jedną ze sprzątaczek, by dbała o obejście szkoły. Rano, nim przyjdą nauczyciele i uczniowie, zamalowuje na szkolnych murach wulgarne napisy. Na szczęście, odkąd zainstalowano kamery, mniej się ich pojawia. Mimo tych anomalii Gimnazjum nr 2, noszące imię św. Jadwigi Królowej Polski to bardzo nowoczesna szkoła. Są tu dwie pracownie informatyczne. Między 8 a 16 na internetowej stronie gimnazjum (www.gim2.sr.szkola.net) można podglądać to, co dzieje się właśnie w szkolnej pracowni informatycznej. Można też posłuchać skomponowanego przez uczniów i nauczyciela informatyki hymnu szkoły.Największą zmorą szkół są narkotyki. Dealerzy docierają już do uczniów starszych klas szkół podstawowych. Dwa, trzy lata temu na rozprowadzaniu narkotyków w szkole przyłapano kilku uczniów IV LO. Dyrektor liceum i szkolny pedagog przeprowadzili małe śledztwo, o jego wynikach opowiedzieli na specjalnej konferencji prasowej. Przy okazji ustalili, kto handluje narkotykami w kilku innych szkołach średnich. Jaki był odzew ? Żaden ! Nie zrobiono praktycznie nic.Dyrektorzy szkół są w trudnej sytuacji. Każdy chce być dyrektorem „dobrej szkoły”, a przyznanie się do kłopotów wychowawczych i patologii występujących na terenie szkoły, w budowaniu takiego wizerunku z pewnością nie pomoże. Mogą też usłyszeć zarzut, że nie radzą sobie z prowadzeniem placówki. Coraz rzadziej nauczyciele znajdują oparcie w rodzicach, a wobec zwykłego chamstwa są często po prostu bezradni. Młodzież kpi sobie ze „środków przymusu”, którymi dysponuje nauczyciel we współczesnej polskiej szkole. Gdy na świadectwie pojawia się jedynka, więcej kłopotów ma z tego powodu nauczyciel, który ją wystawił niż uczeń, który uczciwie na nią „zapracował”. Oceny niedostateczne psują poza tym szkolne statystyki, w niektórych placówkach wręcz programowo przepycha się więc nawet największych ignorantów z klasy do klasy.Na jednej z ostatnich sesji RM radny Marian Szydło próbował poruszyć sprawę niepokojących zjawisk w największych gimnazjach m.in. falę agresji. Wiceprezydent Jerzy Frelich odpowiedzialny za oświatę, uspokoił informacją o większej niż poprzednio liczbie sklasyfikowanych po pierwszym semestrze gimnazjalistów i na tym się skończyło.- Wiceprezydent albo mnie nie zrozumiał, albo nie chciał zrozumieć. Wykpił się statystyką. To typowe urzędnicze podejście - nie ma oficjalnego zgłoszenia, nie ma problemu. W dużych gimnazjach nie ma przestrzeni wolnej od agresji. Tego problemu nie rozwiąże jeden czy nawet dwóch pedagogów. Trzeba zacząć od nazywania rzeczy po imieniu - mówi radny.Wszystko sprzyja wielkiemu udawaniu; problemy są poważne, ale tylko niektórzy dyrektorzy szkół mają odwagę się do nich przyznać.W październiku ubiegłego roku w Gimnazjum nr 2 odbyło się wyjazdowe posiedzenie komisji edukacji RM. Rozmawiano o agresji i narkomanii. Potem przyjechał tu śląski kurator oświaty i spotkał się z dyrektorami największych rybnickich gimnazjów oraz odpowiedzialnym za oświatę wiceprezydentem Jerzym Frelichem. Plonem tych spotkań było powołanie do życia tzw. zespołów profilaktycznych. Jeden z nich rozpoczął działalność 10 bm. właśnie w Gimnazjum nr 2. W jego skład wchodzą dyrektorzy okolicznych szkół, pedagodzy szkolni, przedstawiciele rady dzielnicy, policji, straży miejskiej i opieki społecznej. Zespół stawia sobie za cel wypracowanie skutecznego programu profilaktycznego dla dzieci i młodzieży z dzielnic: Nowiny-Maroko, Smolna, Zamysłów.

Komentarze

Dodaj komentarz