Na pokuszenie




Rybniczanin Adam Grzybowski dał się skusić na promocyjną ofertę jednego z miejscowych banków. – Oferta była kusząca. Potem okazało się, że nie różni się od standardowej, która sprzedawana jest przez cały rok. Wziąłem 5 tys. zł, oprocentowane na 12 proc. Za to prowizja wyniosła prawie 7 proc. Zaletą było to, że dostałem ja od ręki i bez żyranta – mówi pan Adam. – Już po fakcie dowiedziałem się, że w banku, w którym mam rachunek, mogłem wziąć kredyt i wyszłoby znacznie taniej niż w tej całej promocji.Czy wyleczył się z promocyjnych kredytów? – A bynajmniej. Jest okazja, trzeba ją chwytać – śmieje się. A okazji czeka bez liku, na każdym niemal rogu biją po oczach reklamy: „Gwiazdkowy kredyt gotówkowy”, „Kredyt Mikołajkowy”, „Pożyczka zimowa”, „Gotówka od zaraz”, „Pożyczka od ręki”. Jednak kredyty gotówkowe do tanich nie należą, mimo że w reklamówkach roi się od zachęt typu „kredyt 0 proc.”. – Za to, że banki sfinansują nam świąteczne zakupy, trzeba spłacać przez resztę roku wysokie odsetki – wzdycha pan Janusz z Czerwionki-Leszczyn. Mężczyzna zdecydował się wziąć promocyjną, oferowaną przez SKOK im. Stefczyka „Pożyczkę Bombkową”. To 30 tysięcy bez poręczycieli na maksymalnie sześć lat. Oprocentowanie nominalne waha się tu od 9,5 do 18,5 proc. – Widziała pani tani kredyt? Ale pieniądze były mi potrzebne, a atutem jest, że dostałem je od ręki. Namówiłem jeszcze na tę pożyczkę szwagra, który szukał taniego kredytu, bo do końca grudnia musi zapłacić ubezpieczenie za samochód. Za to dostałem coś w rodzaju gratisu – taki bon towarowy na 300 zł. Teraz tylko zastanawiam się, czy szwagrowi się ta pożyczka opłaciła i czy nie będzie mnie ganiał po osiedlu – mówi pan Janusz.(MS)

Komentarze

Dodaj komentarz