W Rybniku brakuje rąk do pracy. Teresa Bierza, dyrektor miejscowego pośredniaka, mówi, że codziennie do urzędu trafia kilkadziesiąt ofert, ale rzadko która zyskuje uznanie bezrobotnych, bo ci mają coraz wyższe wymagania.
Nie garną się do pracy w krajowych firmach, bo wolą wyjechać za granicę i zarabiać lepiej. Oficjalnie bez zajęcia w powiecie rybnickim pozostaje ok. pięciu tys. osób, a stopa bezrobocia wynosi dziewięć proc. i należy do najniższych w województwie śląskim. Drugim powodem poprawy sytuacji są liczne inwestycje, które rozkręciły koniunkturę. Firmy budowlane zatrudniły wielu miejscowych, w tym bezrobotnych. Mogłyby przyjąć więcej ludzi, ale nie ma już chętnych. Najbardziej brakuje murarzy, tynkarzy, posadzkarzy czy kafelkarzy. – W zeszłym roku zaproponowaliśmy kurs przysposabiający do różnych zawodów budowlanych. Nie udało nam się jednak stworzyć nawet 15-20-osobowej grupy. Odmówiło nam prawie 100 zarejestrowanych, którzy stracili status bezrobotnych. W ogromnej większości ci ludzie mają wykształcenie podstawowe i zawodowe – mówi szefowa pośredniaka.
Poszukiwani są też ślusarze i spawacze. Na szkolenia zgłasza się wiele osób. Absolwenci kursów nie stają się jednak automatycznie pełnoprawnymi fachowcami. Firmy potrzebują bowiem w pełni wykwalifikowanych ślusarzy i spawaczy, czyli z doświadczeniem. Dlatego zanim kończący kursy trafią do dużego przedsiębiorstwa, zwykle terminują na własny rachunek. – Stale prowadzimy nabór na różnorakie kursy. Bezrobotny może też coś zaproponować sam. Wtedy spotyka się z doradcą zawodowym, który sprawdzi, czy jest możliwość znalezienia zajęcia po danym kursie. Jeśli tak, to zawieramy umowę z pracodawcą na zatrudnienie naszego kursanta – wyjaśnia Teresa Bierza.
W cenie są także kierowcy autobusów. Mężczyźni wolą prowadzić ciężarówki, bo tam zarobią więcej. Dlatego w maju ruszy szkolenie pań, które będą prowadziły autobusy. Pośredniak nie miał żadnego problemu z naborem 20 kobiet. Jeśli chodzi o osoby z wykształceniem wyższym, firmy zabiegają o księgowych. Niestety jest ich zbyt mało, by zabezpieczyć potrzeby lokalnego rynku pracy.
Komentarze