Dzieci już nie wejdą na stos rur i nie zrobią sobie krzywdy
Dzieci już nie wejdą na stos rur i nie zrobią sobie krzywdy


Ludzie mówią, że jedno upadło tak niefortunnie, iż musiało skorzystać z pomocy lekarza. Kiedyś, gdy istniała kopalnia, plac tętnił życiem, bo pełnił funkcję dworca autobusowego. Teraz wykonawca kanalizacji urządził tu składowisko materiałów budowlanych. Wywrotki zostawiają tu jednak nie tylko rury z tworzywa sztucznego, ale także żużel, ziemię itp. Terenem administruje magistracki wydział infrastruktury komunalnej i inwestycji. – Obecnie jest to plac magazynowy. Nie było lepszego miejsca na składowanie tylu materiałów. Jeśli panuje bałagan, to nakażę wykonawcy sieci kanalizacyjnej zrobić porządek – zapowiedział jego naczelnik Maciej Gabryś.
W zeszłym tygodniu składowisko rur było ogrodzone, a materiały sypkie w kopcach. Zaskakująca jest jednak reakcja niektórych. – Co, szuka pan sensacji? Pracownicy zamiast budować kanalizację, stracili kilka dni na sprzątanie. Winni są rodzice, bo nie pilnują swoich dzieci – stwierdziła sprzedawczyni w jednym ze sklepów w osiedlu Gwarków. Zapytaliśmy wtedy, czy wie, że na stosach rur bawiły się dzieci i mogło zdarzyć się jakieś nieszczęście. – Na pewno nie były to moje dzieci. Ja bym im nie pozwoliła na takie zabawy – stwierdziła krótko ekspedientka.

Komentarze

Dodaj komentarz