Podatek Religi, czyli dojenie polis


Zbigniew Religa od dawna mówił o konieczności wprowadzenia takich zasad, tłumacząc, iż niesprawiedliwe jest pokrywanie z polisy OC jedynie kosztów naprawiania np. auta, bo trzeba też pomyśleć o leczeniu poszkodowanego. Ustawa zakłada więc, że każdy ubezpieczyciel zapłaci Narodowemu Funduszowi Zdrowia 12 procent z każdej polisy OC na ten cel. Minister zapewnia, że ubezpieczenia nie podrożeją, a to jest niemożliwe. Ustawa od początku budzi więc wiele kontrowersji i wśród ubezpieczycieli, i kierowców. Pierwsi będą musieli podnieść składki, żeby móc oddać państwu ten nowy haracz. – Ceny polis zależą w dużej mierze od kondycji firm. Jeśli odnotują straty, to składka wzrośnie – tłumaczy Andrzej Maciążek z zarządu Polskiej Izby Ubezpieczycieli w Warszawie.
18 proc. więcej
Zgodnie z zapowiedzią, średnio wzrosłaby ona nawet o 18 proc. Posiadacze aut nie rozumieją tej polityki. – Dlaczego ja mam płacić, skoro od 30 lat jeżdżę nie tylko bez wypadku, ale i bez stłuczki? – denerwuje się Andrzej Buchalik z Rybnika. Jak wyjaśnia Bolesław Piecha, wiceminister zdrowia, 12 proc. to początkowy ryczałt. – Pan minister zastrzegł sobie prawo decydowania o wysokości stawki w kolejnych latach, więc będą możliwe korekty w górę lub w dół, zależnie od tego, na ile NFZ oszacuje wydatki na leczenie ofiar – stwierdza. Niestety upadł pomysł ministra Religi, by wyższą składkę płacili kierowcy, którzy prowadzili samochód po pijanemu. Ustawa nie precyzuje również, co będzie z kosztami, jeśli wypadek spowoduje np. rowerzysta czy pieszy, którzy nie płacą przecież OC.
Oznacza to, że NFZ będzie mógł dochodzić zwrotu pieniędzy wydanych na leczenie poszkodowanego na drodze sądowej. Informacje o takich osobach ma przekazywać policja. Tymczasem ci, których sprawa dotyczy, a więc kierowcy, uważają, że ustawa jest kolejną próbą poprawy sytuacji finansowej NFZ, tyle że ich kosztem. – Od tego całego podatku Religi nie skrócą się przecież ani kolejki do lekarzy, ani na operacje. Poza tym dlaczego ktoś, kto nigdy nie miał nawet stłuczki, ma być traktowany gorzej niż bandyta, który nie płaci za leczenie swoich ofiar, za to ma darmowy wikt i opierunek, lokum, posiłki, ogrzewanie, kablówkę i inne wygody, bo tak jest przecież w kryminale – mówi Joachim Wencel z Knurowa.
Kto przeszacował
Inni również nie szczędzą słów krytyki. – Już utrzymuję rozmaitych darmozjadów, a teraz będę jeszcze musiał płacić za leczenie ofiar wypadków i rolników, którzy dają grosze na służbę zdrowia. Już do końca życia będą nas okradali, a pijanym kierowcom niech dadzą zniżki za jazdę na gazie, bo to przecież paliwo ekologiczne – złości się Krzysztof Guzowski z Czerwionki-Leszczyn. – Szkoda było czasu na uchwalanie tej ustawy bez sensu – dodaje Jacek Kontny. Tymczasem resort oszacował, że na podatku Religi NFZ rocznie zyska około 600-700 mln zł, choć podobno jest to kropla w morzu potrzeb. – Z tego względu ulegną przyspieszeniu prace nad ustawą o ubezpieczeniach dodatkowych. Wtedy osoby, które je wykupią, będą mogły liczyć na leczenie ponadstandardowe – wyjaśnia wiceminister Piecha.
Polska Izba Ubezpieczeń podaje zupełnie inne kwoty. – Koszty leczenia ofiar wypadków rocznie wynoszą 218 mln zł. Jeśli uwzględnimy pomoc przedszpitalną, a do tego ewentualne zmiany cen, to możemy mówić o najwyżej 300 mln zł – stwierdza Andrzej Maciążek. Od podatku Religi odwrotu jednak nie ma. Pewne jest również to, że kierowcy zapłacą więcej za ubezpieczenie OC. Teraz ustawa czeka na podpis prezydenta, a zacznie obowiązywać 1 października, a nie 1 lipca, jak planowano. W Polsce polisy OC oferuje 25 towarzystw ubezpieczeniowych. Z polisą OC PZU jeździ prawie co drugi kierowca. Jednak jak na razie PZU unika jakichkolwiek deklaracji odnośnie cen przyszłych polis. Jak wyjaśnia prezes Jaromir Netzel, nowa polityka pojawi się najprędzej w październiku.
Za wcześnie
– Na razie za wcześnie mówić na temat wzrostu cen. Korekta z pewnością będzie. Jednak nie chcemy przerzucać kosztów na klientów, dlatego oni albo wcale tego nie odczują, albo w minimalnym stopniu – uspokaja prezes Netzel. Do kierowców takie zapewnienia nie przemawiają. – Przecież będziemy dwukrotnie płacili na leczenie chorych. Raz w składce zdrowotnej, drugi w części OC. Takiego systemu nie ma nigdzie na świecie. W Unii Europejskiej przyjęto, że szpital za leczenie obciąża firmę ubezpieczeniową. U nas do obliczenia kwot niezbędnych na leczenie powypadkowe przyjęto 24 tys. zł na jednego poszkodowanego. Przecież to kilkakrotnie za dużo – twierdzi rybniczanin Jacek Sosna.


Problem też w tym, że jak to u nas pieniądze z polis OC pójdą niestety do wspólnego worka na zdrowie. A nigdzie nie jest jasno napisane, ile trafi ich do szpitali, które ratowały życie potrąconym przez samochody czy motocykle. Ostatnią deską ratunku jest chyba Trybunał Konstytucyjny, bo Platforma Obywatelska zapowiedziała zaskarżenie ustawy. Zadeklarowała też, że złoży stosowny wniosek w dniu jej opublikowania. (MS)

1

Komentarze

  • Piotr Następny haracz... 16 lipca 2007 13:32Zamiast dodatkowego podatku (haraczu). Mógł przeforsować dobrowolne ubezpieczenie w razie wypadku. Obecnie wystarczająco płacimy haraczy 27% z płacy, drugie tyle pracodawca, VATy i obowiązkowe niby ubezpieczenia. No cóż idiotów próbujących kraść inną kasę nie brakuje. Co wybory to nowy podatek się rodzi. Po odliczeniu wszystkich haraczy pozostaje tylko 20% z płacy.

Dodaj komentarz