Poczwórne szczęście


Maluchy są wcześniakami, urodziły się 7 lipca w 30. tygodniu ciąży. Jako pierwszy na świecie pojawił się ważący 1280 g Kamil. Drugi był Mateusz (1192 g), trzecia Sylwia (1110 g), a ostatnia Klaudia (1230 g). Trójka oddycha już samodzielnie, a Klaudia nadal przebywa na oddziale intensywnej terapii. 25-letnia mama dogląda pociech zza szyb inkubatora. Tata co cztery dni przyjeżdża w odwiedziny. W jaki sposób żorzanka trafiła na porodówkę aż do Warszawy? Bo w żadnym szpitalu w regionie nie było czterech wolnych inkubatorów.
Państwo Klepkowie cieszą się poczwórnym szczęściem, choć to również poczwórne kłopoty, obowiązki i wydatki. Mama maluchów zajmuje się domem, tata pracuje w Warszowicach, w firmie produkującej kable. Oboje wiedzą, że maluchom będzie potrzeba mnóstwo rzeczy: pampersów, kosmetyków, kocyków, łóżeczek, wózków. Potem dojdą odżywki, mleko itp. Trzeba też będzie znaleźć świeżo upieczonej mamie jakieś lokum, by po wypisaniu ze szpitala mogła dochodzić do maleństw, które spędzą w lecznicy jeszcze ze dwa miesiące.
Klepkowie mieszkają u rodziców pana Adama. Mają tylko dwa pokoje, więc obawiają się, że nie będzie gdzie wstawić łóżeczek. Wypada tu dodać, że czworaczki zdarzają się raz na 600 tys. porodów. Miasto Żory może być więc dumne, zwłaszcza że za jednym zamachem przybyło mu aż czterech obywateli. Jak powiedział nam Tomasz Górecki, magistracki rzecznik, 12 lipca szczęśliwego tatę odwiedzili dyrektor ośrodka pomocy społecznej oraz wiceprezydent. Ustalali wstępną listę rzeczy, które są potrzebne od zaraz. – W tym przypadku rodzina otrzyma zatem nie tylko tę pomoc ustawową, czyli becikowe – mówi Tomasz Górecki.
Rzecznik zapewnia, że urząd będzie wspierał rodzinę. Chce też zadbać o opiekunkę, która pomoże pani Renacie w opiece nad dziećmi. – Będziemy jeszcze rozmawiali z rodzicami. Może się okazać, że będą potrzebowali pomocy przy transporcie, kiedy dzieci z mamą będą wracały z Warszawy do domu. Przewiezienie ze szpitala matki i czwórki maleństw może być kłopotliwe, więc jeśli zajdzie potrzeba, na pewno załatwimy jakiś transport – podsumowuje Tomasz Górecki.


Państwo Klepkowie są dwa lata po ślubie. Nie mieli dotąd dzieci, a tu od razu urodziła się czwórka. Rodzina wiedziała, że będą czworaczki. Wykazało to badanie USG. Poród trwał kilkanaście minut, bo rozwiązanie nastąpiło przez cesarskie cięcie. W niedzielę rano udało nam się porozmawiać z 30-letnim tatą. – Jestem ogromnie szczęśliwy, ale i pełen obaw. Dzieciom trzeba zapewnić start w dorosłe życie. Żona czuje się coraz lepiej. Lada dzień wyjdzie ze szpitala, maluchy prawdopodobnie pozostaną tam jeszcze przez dwa miesiące. Jeśli będzie możliwość, zostaną przewiezione do szpitala na Śląsku. Na razie możemy być blisko nich, gdyż prezydent Lech Kaczyński zapewnił nam pokój w warszawskim hotelu Belweder – powiedział pan Adam. (IrS)

Komentarze

Dodaj komentarz