20022315
20022315


Koło Polskiego Związku Wędkarskiego nr 83 w Boguszowicach jest współgospodarzem zbiornika usytuowanego na granicy z Żorami. Administrują nim wspólnie z kołem nr 124 z Boryni. Codziennie przesiadują tu wędkarze, w słoneczne dni przychodzą całe rodziny, by wypocząć nad jego brzegiem. Toteż każde zanieczyszczenie jest od razu rozpoznawane. W ubiegłym tygodniu między 13 a 20 maja pogoda była zmienna, dwa razy wystąpiły silne burze z wyładowaniami atmosferycznymi i obfitymi ulewami. Wtedy to przepełniły się studzienki kolektora odprowadzającego ścieki z osiedla kopalni Jankowice.– Działkowicze z pobliskich ogródków Rozkwit oraz wędkarze powiadomili nas, że ze studzienek wycieka cuchnąca ciecz, przelewa się do rowu i wpływa do Papieroka – mówi prezes boguszowickiego koła PZW Jan Woźniok.Istotnie, jeszcze przez kilka dni można było oglądać wyrwę i uchyloną pokrywę betonową przy studzience koło basenu. Poziom lustra wody znajdował się na wysokości 20 cm pod pokrywą. Z drugiej strony basenu kopalnianego na długości kilkunastu metrów ciągnął się cuchnący strumień. Woda lała się ciurkiem z otworu pomiędzy dwoma studzienkami. Za jednym zamachem ścieki sanitarne i deszczowe – bowiem to kolektor ogólnospławny – zanieczyściły staw i basen.Wędkarze obawiają się konsekwencji wycieku. W ubiegłym roku Papierok był przez sześć tygodni zamknięty na skutek choroby ryb. Dzięki zabiegom i wskazówkom ichtiologów ryby wyleczono, woda się oczyściła. Teraz także zauważono pojedyncze sztuki padniętego lina i karpia. Wędkarze nie przesądzają, że to przez te ścieki z kolektora kopalnianego, ale wolą dmuchać na zimne...W końcu te ryby ludzie jedzą. Także nad basenem zasiądą w upalne dni całe rodziny.– Dobrze, że basen nie jest jeszcze czynny – mówi jego dzierżawca Zbigniew Fajkis. – Byłyby dużo większe straty. Od razu dałem znać do Biura Ochrony Środowiska kopalni Jankowice.Jan Woźniok powiadomił też Wydział Ochrony Środowiska UM w Rybniku. Osoba przyjmująca informację od razu skojarzyła, że taka sama wieść dotarła do wydziału w lutym tego roku.Na miejsce przybyła ekipa z firmy Hydroinstal, która na zlecenie kopalni wykonuje prace remontowe i usuwa awarie na sieci kanalizacyjnej. Pracownicy zaczęli udrażniać i czyścić studzienki w okolicy wycieku. Okazuje się, że są one bardzo często zapychane najdziwniejszymi przedmiotami. Wyciągano już z nich kamienie sporych rozmiarów, stare opony, przeżarte rdzą nadkola samochodów i inne części karoserii, całe kawały betonowe, odpady budowlane, a kiedyś nawet drzwi od lodówki. Nic więc dziwnego, że po obfitych opadach ze studzienek wybucha fontanna tego, co tam akurat płynie. Tomasz Kania, kierownik robót Hydroinstalu, powiedział, że przeczyszczonych zostanie 17 studzienek w rejonie garaży, a już po przepchaniu pierwszych lustro wody opadło. Prawda jest taka, że na 2-kilometrowym odcinku tego kolektora znajduje się kilkadziesiąt studzienek. Większość z nich nie ma zabezpieczenia – żeliwne pokrywy bardzo upodobali sobie zbieracze złomu. Już w ubiegłym roku zaalarmowane także przez wędkarzy ekipy kopalniane zamontowały pokrywy żelbetowe, by nie kusić złomiarzy. Jednak wiele pokryw znowu brakuje, większość żelbetowych ktoś poprzesuwał, co świadczy, że fachowcy z Hydroinstalu znów zostaną zaskoczeni pomysłowością w pozbywaniu się odpadów wielkogabarytowych... Dopóki więc sprawcy zniszczeń i kradzieży na sieci nie przestaną majstrować koło studzienek – ścieki osiedlowe popłyną do Papieroka i na zielony plac wokół basenu.– Zrobiliśmy zdjęcia tego, co wczoraj ekipy wyciągnęły ze studzienek. Na przykład fotele samochodowe. Bliskość garaży moim zdaniem sugeruje sprawców – inż. Stanisław Rudek z Biura Ochrony Środowiska KWK Jankowice nie ma wątpliwości. – I póki nie zmieni się mentalność, studzienki będą wylewać. My w tym roku czyścimy je po raz trzeci.

Komentarze

Dodaj komentarz