Przegrali ligę

Niespodzianki nie było. Również w trzecim meczu półfinałowym żużlowcy RKM-u okazali się w Gorzowie drużyną o wiele słabszą od rywali. W pierwszych dziesięciu biegach, gdy ważyły się losy meczu, rybniczanie zdołali wygrać ledwie jeden wyścig (4:2 pary Poważny – Gafurow z duetem Stali Zetterstroem – Paluch w biegu 5.) i dwa inne zremisować (2. i 10.).
W całym meczu odnieśli tylko cztery indywidualne zwycięstwa. Najskuteczniejszym w zespole „rekinów” okazał się tym razem Renat Gafurow, który spisał się bardzo dobrze i w sześciu startach zdobył 12 pkt. Drugim zawodnikiem, który nawiązał walkę z gospodarzami, był Anglik Chris Harris, który jednak tylko w dwóch wyścigach zostawił rywali za swoimi plecami. W biegu 9. startując jako joker, zdobył tylko dwa punkty, bo minął linię mety za dwójką rywali – Ferjanem i Klingbergiem. Jego starty w ligach angielskiej i szwedzkiej oraz w ostatnich turniejach Grand Prix pokazują dobitnie, że popularny „Bomber” przeżywa obecnie spadek formy, który u młodych zawodników z jego generacji jest jeszcze rzeczą zupełnie naturalną. Ale jak by Harris w Gorzowie nie jeździł, zespół mający w składzie takie dziury jak RKM nie miał prawa tego meczu wygrać. Pokpili sprawę Schlein i mistrz Rosji Gizatulin, a trójka juniorów Pawlaszczyk – Druchniak – Mitko zdobyła w sumie cały jeden punkt. Wysoka porażka stała się faktem i to gorzowianie walczyć będą z Intarem Ostrów o bezpośredni awans do żużlowej ekstraligi. Tym sposobem RKM już w końcu sierpnia skończył sezon ligowy. Sezon niewykorzystanej szansy, bo po składzie, który skompletowali klubowi włodarze, można się było spodziewać znacznie więcej niż czwartego miejsca w pierwszoligowej tabeli. Na analizę przyczyn ligowej porażki przyjdzie jeszcze czas. Na pewno jest ona pokłosiem porażek z początku sezonu, gdy RKM bez zawodników z angielskiego Coventry przegrał w Poznaniu z beniaminkiem, a potem na własnym torze dał się ograć rywalom z Ostrowa i Gorzowa. Czwarte miejsce w tabeli skazało rybniczan na najgroźniejszego z rywali i dwa mecze wyjazdowe, co przecież miało konsekwencje nie tylko sportowe, ale i finansowe.
Dziś przegrana liga to już jednak historia i wszyscy pytają o przyszłość RKM-u, zwłaszcza że prezes Aleksander Szołtysek zapowiadał, że po tegorocznym sezonie przestanie być głównym dowodzącym żużlowego klubu. 
Za wirtualne pieniądze nie uda się osiągnąć sukcesu. Nie dysponowaliśmy środkami, którymi można by okupić taki sukces, jaki odnieśli gorzowianie. Czwarte miejsce w I lidze przy środkach, którymi dysponowaliśmy, to i tak spory sukces. Pokazaliśmy się przecież z dobrej strony. Na dobrą sprawę można było odpuścić drugi mecz albo przynajmniej jego końcówkę. Ale poszliśmy na całość do ostatniego biegu, bo to należało się sympatykom żużla z Gorzowa i Rybnika, którzy wybrali się na niedzielny mecz. Co mają powiedzieć szefowie Lotosu Gdańsk, którzy wydali ciężkie pieniądze na zakontraktowanie Bjarne Pedersena i nieco mniejsze na Chrzanowskiego, a zakończyli rozgrywki ligowe dokładnie w tym samym miejscu, co my – mówi prezes Szołtysek, który jest pod dużym wrażeniem zaplecza finansowego, jakim dysponuje gorzowski zespół, ale również zainteresowania tamtejszych władz miasta. 
Nie jestem przyspawany do stołka prezesa i nie stawiam nikomu ultimatum, ale nie wyobrażam sobie, by nasz klub miał kolejny sezon funkcjonować na podobnych zasadach. Mamy coraz więcej „zagranicznych” firm. Strategiczne decyzje co do sponsorowania klubu zapadają gdzieś za granicą, a tam nikt nie jest zainteresowany wspieraniem takiego niszowego sportu, jakim jest żużel. To m.in. dlatego nasze starania o powołanie sportowej spółki akcyjnej spełzły na niczym. Kto wie, może trzeba będzie sięgnąć dna i zbudować coś na zgliszczach obecnego klubu – zastanawia się Aleksander Szołtysek. Zapewnia jednak, że nawet w przypadku końca swej prezesury nie zostawi po sobie spalonej ziemi. Chce doprowadzić do przedłużenia kontraktu z Gafurowem. Za blisko dwa tygodnie ma się z kolei zjawić w Rybniku menedżer Chrisa Harrisa. Anglik deklaruje chęć pozostania w Rybniku, ale wiadomo też, że atrakcyjnymi finansowo ofertami kuszą go szefowie klubów ekstraligowych. Już jakiś czas temu Harris przedstawił włodarzom RKM-u swoje warunki finansowe, dotyczące samego podpisania kontraktu na przyszły rok. Sprawa jest prosta: na podpis Harrisa trzeba po prostu nazbierać odpowiednią kwotę. Swoją drogą jest ona zbliżona do tej, jaką rybnicki magistrat w ramach promocji miasta przekaże klubowi prowadzącemu ekstraligowy zespół rybnickich koszykarek.
Prezes Szołtysek mówi otwarcie, że na wiążące decyzje z jego strony jeszcze za wcześnie. Jeszcze w tym tygodniu, po raz drugi w ostatnim czasie, ma się spotkać z prezydentem Rybnika i po tym spotkaniu sytuacja powinna się przynajmniej nieco wyklarować. Szołtysek nie ukrywa, że już sam zastanawiał się nad znalezieniem swojego ewentualnego następcy, ale jak mówi na razie odpowiedniej osoby nie znalazł.

RKM 35
Poważny 2 3 0 2 W 7
Gafurow 1 1 2 2 3 3 12+1
Schlein 0 1 0 - 1
Gizatulin 1 0 - d 2 3
Harris 2 2 2 3 W 2 11+1
Pawlaszczyk 1 0 - - 1
Druchniak - 0 0 0 0
Mitko 0 0

GORZÓW 56
Ferjan
3 3 3 3 1 13
Klingberg 0 1 2 1 4+1
Zetterstroem 2 2 2 3 1 10+1
Paluch 3 0 1 1 5+1
Jensen 3 3 3 2 11
Mikorski - - - - NS
Hlib 2 1 1 3 7+1
Jonasson 3 2 1 W 6+1

Młodzieżowcy:
1. Jonasson, Hlib, Pawlaszczyk, Mitko 1:5
Nominowane:
14. Hlib, Gizatulin, Zetterstroem; Poważny – W 2:4 30:55
15. Gafurow, Harris, Ferjan; Jonasson – W 5:1 35:56

Komentarze

Dodaj komentarz