Sprawa wycinki na ul. Boguszowickiej odbiła się głośnym echem w całym mieście
Sprawa wycinki na ul. Boguszowickiej odbiła się głośnym echem w całym mieście

W zeszłym tygodniu Prokuratura Rejonowa w Rybniku ujawniła wyniki postępowania w głośnej sprawie wycinki drzew na ul. Boguszowickiej, która skończyła się protestem części mieszkańców i wstrzymaniem robót. Na razie śledczy nie zajmowali się zasadnością wycinki, wskazali jednak na poważne uchybienia administracyjne, których dopuszczono się w czasie procedur.
Pozwolenia na wycinkę drzew miastu może udzielić tylko niezależny organ. Samorządowe kolegium odwoławcze wyznaczyło tu prezydenta Katowic, ale aby wyjaśnić sprawę, należy cofnąć się w czasie. Na mocy ustawy z 1998 roku z początkiem roku następnego grunty, zajęte pod drogi publiczne, stały się własnością gmin lub skarbu państwa. Gminy musiały jednak wystąpić do wojewody o decyzję administracyjną, a potem do sądu o dokonanie zapisów w księgach wieczystych. Magistrat nie zrobił tego w przypadku ul. Boguszowickiej i okazało się, że zabrał się za jej modernizację, nie mając prawa do gruntów, przez które przebiega. Żeby wszystko było zgodnie z prawem, stroną administracyjnego postępowania w sprawie wycinki powinni być ich właściciele.
Prezydent Katowic co prawda wystąpił do szefa rybnickiego magistratu z zapytaniem o własność gruntów, ale zdaniem prokuratora Aleksandra Żukowskiego nie był zbyt dociekliwy. Powinien był zażądać wypisów z ksiąg wieczystych i rejestru gruntów, a wtedy prawda wyszłaby na jaw. Z takim grzechem zaniechania ze strony magistratu prokuratorzy spotkali się nie po raz pierwszy i podejrzewają, że to przysłowiowy wierzchołek góry lodowej. Tymczasem zaległości mogą spowodować, że załatwienie formalności, od którego zależy wznowienie robót na ul. Boguszowickiej, może potrwać. – Paradoks polega na tym, że miasto jest bezsprzecznie właścicielem gruntów, ale nie udowodniło tego, przedkładając odpowiednie dokumenty – komentuje prokurator Żukowski. Sprawa ma jeszcze jeden aspekt: właściciele gruntów skomunalizowanych i zajętych pod drogi mogli występować o ewentualne odszkodowania tylko do końca 2005 roku. – Stwierdzone uchybienia są na tyle poważne, że skierowaliśmy do prezydenta Katowic sprzeciw w sprawie jego decyzji zezwalającej na wycinkę. Teraz ma on 30 dni na jej uchylenie bądź utrzymanie w mocy. W naszym przekonaniu uchylenie jest konieczne. Mogły ją przecież zaskarżyć strony postępowania, którymi powinni być mieszkańcy, ale o niczym nie wiedzieli – wyjaśnia Bernadeta Breisa, szefowa rybnickiej prokuratury. Śledczy mówią też o niechlujności urzędników, wypominając, że w aktach postępowania w sprawie wycinki precyzyjne określenia gatunkowe dotyczą 96 jesionów wyniosłych.
W przypadku 17 klonów użyto tylko ogólnej nazwy rodzajowej. Prokuratorzy nie zajmowali się do tej pory merytorycznym uzasadnieniem wycinki tak dużej liczby drzew. Jak mówi Bernadeta Breisa, przyjdzie na to czas po uchyleniu decyzji przez prezydenta Katowic.



W magistracie nie komentują na razie ustaleń prokuratury, gdyż nie znają jeszcze jej oficjalnego stanowiska w tej sprawie. Potwierdza to Bernadeta Breisa, przyznając, że sprzeciw skierowano tylko do prezydenta Katowic, bo to on prowadził postępowanie administracyjne, którego poprawność badała prokuratura. (WaT)

1

Komentarze

  • Kuba Te drzewa powinny być wycięte bo stanowią zagrożenie 28 września 2007 12:56dla podróżujących. Drzewa bezpośrednio znajdujące się w pasie drogowym nie powinny być chronione gdyż życie ludzkie jest ważniejsze.

Dodaj komentarz