Policjant siedzi w areszcie

W zeszłą środę Prokuratura Rejonowa w Wodzisławiu przedstawiła st. asp. Markowi K., 40-letniemu technikowi kryminalistyki z jastrzębskiej komendy policji, zarzut spowodowania po pijanemu wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Również w środę sąd zdecydował o osadzeniu go w areszcie śledczym na trzy miesiące.
Przypomnijmy, że do dramatu doszło w poprzednią niedzielę, 22 września, na skrzyżowaniu ul. Libowiec i Okrzei w dzielnicy Ruptawa, gdzie policjant potrącił prywatnym samochodem 74-letniego rowerzystę. Nie uciekł jednak, ale udzielał ofierze pomocy. Gdy na miejscu zjawili się jego koledzy po fachu, okazało się, że ma aż 3,4 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. W chwili zdarzenia pełnił służbę w ramach tzw. dyżuru domowego. Po wytrzeźwieniu został przesłuchany. Przyznał się do kierowania autem po pijanemu, ale nie do spowodowania wypadku. Z jego tłumaczeń wynika, że zawinił rowerzysta, który nagle wjechał przed jego samochód.
Ofiarą jest Stanisław Krupa, który w niedzielę wracał do domu z działki. Wcześniej przez długi czas walczył z paraliżem oraz zapaleniem płuc i wygrał. Niestety nie miał najmniejszych szans w starciu z pijanym stróżem prawa. Zmarł w szpitalu. Po tragedii do wdowy Łucji Krupy przyszedł komendant policji z przeprosinami. Kobieta nie może pogodzić się z bezsensowną śmiercią męża, z którym wspólnie przeżyła 50 lat. Jak mówi, to, co wydarzyło się 23 września, jest wielką tragedią dwóch rodzin: ofiary i sprawcy. I tylko dlatego, że policjant ma rodzinę, wdowa nie chce dla Marka K. kary bardzo surowej. Chce jednak, by nikt już więcej przez niego nie zginął.



Marek K. przepracował w policji 20 lat. W najbliższym czasie, jak podał w oficjalnym komunikacie zespół prasowy śląskiej komendy, zostanie wydalony ze służby. Tuż po przedstawieniu zarzutów i osadzeniu w areszcie śledczym komendant wojewódzki wszczął wobec niego postępowanie dyscyplinarne. Grozi mu kara do 12 lat więzienia.

Komentarze

Dodaj komentarz