Trener Mirosław Korbel ze swymi podopiecznymi na najwyższym stopniu podium
Trener Mirosław Korbel ze swymi podopiecznymi na najwyższym stopniu podium


To był piękny finał i szkoda, że na rybnicki stadion miejski wybrała się tylko przysłowiowa garstka najwierniejszych kibiców. Ci, którzy zostali w domu, mają czego żałować, bo juniorzy „rekinów”, zresztą nie tylko oni, stoczyli w walce o złoto kilka naprawdę znakomitych pojedynków. W biegu 5. zdecydowanie atakujący rywali Michał Mitko przedarł się z ostatniego aż na pierwsze miejsce, zostawiając w pokonanym polu Brzozowskiego z Gorzowa i Szyszkę z Rzeszowa.
W 16. kibice zobaczyli jeszcze ciekawszy pojedynek Druchniaka z gorzowianinem Pawłem Hlibem, indywidualnym mistrzem Polski juniorów. Hlib kroił tor po orbicie, zaś rybniczanin bliżej krawężnika. Trzykrotnie Druchniakowi udawało się wskoczyć na wyjściu z łuku przed rywala, aż w końcu ten skorygował nieco tor jazdy i wyprzedził kończącego tym turniejem juniorską karierę Druchniaka. Okazja do rewanżu nadarzyła się w wyścigu ostatnim, ale wtedy zdecydowanie lepszy był już Hlib, który z kolei przegrał z walczącym jeszcze o srebro dla zespołu Marmy Dawidem Lampartem. Gdyby w tym biegu Druchniak wyprzedził Hliba, o tytule wicemistrzowskim musiałby zdecydować dodatkowy wyścig z udziałem liderów ekip z Rzeszowa i Gorzowa.
Finał rozpoczął się jednak od sporej niespodzianki. W inauguracyjnym wyścigu zwyciężył Robert Kasprzak z Unii Leszno, przed Lesiem z Rzeszowa, Hlibem i Rafałem Flegerem z RKM-u. Niestety był to ostatni w tym dniu udany występ zawodnika z bykiem na plastronie. W kolejnych wyścigach Kasprzak nie zdobył już ani jednego punktu, a jego drużyna nie odegrała w turnieju żadnej roli, kończąc finał z mizernym dorobkiem 4 pkt. Nieobecnych leszczynian zastępowali rybniccy juniorzy Sławomir Pyszny, Piotr Korbel i Mateusz Chochliński, startujący jako rezerwa toru.
Największą niespodziankę sprawił w finale junior RKM-u praktykujący w tym sezonie w Kolejarzu Opole Bartosz Szymura. Jego obecność w składzie drużyny mającej walczyć o tytuł mistrzowski budziła początkowo dużo wątpliwości, szybko jednak okazało się, że ten niesłychanie waleczny junior będzie miał w wywalczeniu tego mistrzostwa swój udział. Najlepiej spisał się chyba w biegu 18., gdy z trzeciej pozycji przedarł się na pierwsze miejsce, mijając po ładnej walce Brzozowskiego i Szyszkę.
– Trener postawił na mnie i chyba wykorzystałem swoją szansę. Pokazałem, że na żużlu wyścig trwa cztery okrążenia. Mój klubowy silnik przygotowany przez klubowego mechanika Henryka Romańskiego spisał się naprawdę doskonale – mówił drżącym głosem szczęśliwy 18-latek.
W ceremonii dekoracji zwycięzców uczestniczył m.in. prezes RKM-u Aleksander Szołtysek.
– Ten sukces to nie przypadek. To dowód, że pieniądze z miasta na szkolenie młodzieży zostały dobrze spożytkowane. Końcówka sezonu pokazuje, że stać nas na wiele. A że w lidze było znacznie gorzej, to przede wszystkim kwestia ograniczonych funduszy, którymi dysponowaliśmy w tym roku. Z pomocą miasta prowadzimy rozmowy z Harrisem i mam nadzieję, że ten sukces pomoże nam w szczęśliwym ich sfinalizowaniu – mówił zadowolony z sukcesu juniorów prezes RKM-u.
– W ciemno zakładałem, że Hlib zrobi tu komplet punktów i bardzo obawiałem się drużyny Gorzowa. Okazało się, że dwa wieczorne treningi, które pozwoliły nam dobrze dopasować sprzęt do nawierzchni toru, miały duży wpływ na ten końcowy sukces. Szkoda, że na takie treningi nie chcieli w trakcie sezonu przyjeżdżać nasi zagraniczni, ligowi zawodnicy. Założę się, że Hlib o naszym Bartoszu Szymurze słyszał wcześniej niewiele, a dziś musiał się on sporo nagimnastykować, by ten bieg z naszym juniorem wygrać. To trzy ostatnie wyścigi treningowe zdecydowały, że w składzie drużyny znalazł się właśnie Szymura – opowiadał w chwilę po dekoracji zwycięzców trener RKM-u Mirosław Korbel.
– Bardzo się cieszę, że chociaż w tych juniorskich imprezach na koniec sezonu wywalczyliśmy jakieś sukcesy. We wtorek na treningu przydarzyła nam się mała kraksa: upadliśmy w trójkę Wojtek Druchniak, Rafał Fleger i ja. Doznałem urazu prawego barku i dziś przed zawodami konieczny okazał się zastrzyk przeciwbólowy. Na razie jeszcze bólu nie czuję... – mówił szczęśliwy Michał Mitko.
Pech dopadł też Patryka Pawlaszczyka, któremu już po zawodach zacięła się przepustnica gazu i rundę honorową zakończył on groźnie wyglądającym upadkiem. Podopieczni trenera Korbela powtórzyli tym samym sukces swych starszych kolegów, którzy prowadzeni przez trenera Jana Grabowskiego wygrali finał MDMP w 2002 roku na torze w Bydgoszczy. Tamtą drużynę tworzyli: Szombierski, Chromik, Romanek, Szmid i Czerwiński. Niestety po rozbudzonych wtedy sukcesami utalentowanych juniorów nadziejach na lepszą przyszłość rybnickiego żużla nie ma już nawet śladu. Pozostaje mieć nadzieję, że obecnych juniorów RKM-u stać będzie na coś więcej.



Finał MDMP: 1. RKM 45 – Druchniak 12 (3 3 3 2 1), Szymura 10 (- 2 2 3 3), Pawlaszczyk 10 (3 2 1 3 1), Fleger 1 (0 - - 1-), M. Mitko 12 (3 3 3 3); 2. Gorzów 34 – Hlib 10, Brzozowski 9, Szewczykowski 10, Dąbrowski 4, P. Zmarzlik 1; 3. Rzeszów 33 – Szostek 5, Leś 10, Lampart 12, Szyszka 6; 4. Leszno 4 – Ratajczak 1, Jurga 0, R. Kasprzak 3; Rezerwa toru: S. Pyszny 3 (2 0 1), P. Korbel 1 (1 0), Chochliński 0 (t 0).

Komentarze

Dodaj komentarz