Pierwsze cztery budynki rozebrano pół roku temu, więc fundamenty zarosła trawa. Kilka innych stoi pustych. Właściciele wyprowadzili się do nowych domów.
– Żal opuszczać rodzinne gniazdo. Bardzo przywiązałam się do tego miejsca. Wiele lat temu grunt przy ulicy 1 Maja kupił mój pradziadek. W 1938 roku dziadek wybudował tutaj dom. Potem moja mama odziedziczyła połowę działki. W latach 80. na tej ziemi stanął nasz nowy dom. Obok identyczny budynek wzniosła siostra – opowiada Adriana Cudnowska, dyrektorka Szkoły Podstawowej im. Karola Miarki w Skrzyszowie. Oba budynki będą wyburzone. Siostry nie opuściły jeszcze starego miejsca. Właśnie kończą budowę domów w przeciwległej części miejscowości.
Nie ma żartów
Pani Adriana od dziecka słyszała, że przez Skrzyszów pobiegnie autostrada, a ich dom znajduje się w pasie przyszłej drogi. Z tego powodu nie można było modernizować budynków, np. podwyższyć o jedno piętro. Tymczasem w 1985 roku uzyskała wraz z siostrą zezwolenie na wzniesienie nowych domów. Jak to było możliwe? W kryzysowych latach 80. nikt nie myślał o budowie autostrad. Władców PRL nurtowały inne problemy, a najważniejszym była obrona socjalizmu. Dlatego obie rodziny otrzymały bez problemu urzędową zgodę. – Mieszkaliśmy w spokoju 15 lat, a siostra 17. Aż tu nagle w 2005 roku przyszło pismo z katowickiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Poinformowano nas o rychłej wizycie rzeczoznawcy, który ustali wartość naszych nieruchomości. Wtedy przekonaliśmy się, że z autostradą nie ma żartów – przypomina pani Adriana.
Od tamtej pory zdarzenia potoczyły się bardzo szybko. Do Cudnowskich oraz właścicieli innych nieruchomości zadzwoniła pani rzeczoznawca z Wodzisławia. Poprosiła o szczegółowe spisanie całego majątku. Na liście znalazły się m.in.: wymiary pomieszczeń, liczba schodów, parkietów, osłon na kaloryfery, a nawet roślin w ogrodzie. – Spis zawierał również wykaz wszystkich remontów. W umówionym terminie pani rzeczoznawca przyjechała na miejsce. Za pomocą elektronicznego urządzenia błyskawicznie wymierzyła wszystkie pomieszczenia. Wyniki były zbieżne z naszymi pomiarami – mówi pani Adriana.
Krótki termin
Ale działkę podzielono tak niefortunnie, że Cudnowskim zostały 53 ary, do których nie ma dojazdu. – Przedstawiciel GDDKiA uspokajał, że może w przyszłości państwo wykupi grunt, ale za dużo mniejsze pieniądze – stwierdza dyrektorka. W każdym bądź razie pozostałej ziemi nie można w żaden sposób wykorzystać ani sprzedać.
Natomiast wypłacona na początku 2006 roku kwota za dom i dziewięć arów gruntu pozwoliła na postawienie dużego nowoczesnego domu o powierzchni użytkowej ok. 320 m kw. – Pieniędzy nie starczy jednak na całkowite wykończenie wnętrz budynku i zagospodarowanie działki. Cudnowscy oraz pozostałe rodziny miały wyprowadzić się ze starych budynków w ciągu roku od wpłynięcia gotówki na konto. Termin jest bardzo krótki. Rzadko kto potrafi uporać się tak szybko z budową. – Dlatego poprosiliśmy GDDKiA o wydłużenie terminu. Wniosek uznano, pozwalając nam mieszkać w domu przy ulicy 1 Maja o kilka miesięcy dłużej – wyjaśnia.
Plusy i minusy
Na wykupach pod autostradę zyskali właściciele najstarszych domów. Przepisy obligują bowiem GDDKiA do wypłacania ceny odtworzeniowej. W pobliskich Świerklanach właściciel prawie 100-letniego budynku otrzymał 350 tys. zł. Za taką sumę, jeszcze w zeszłym roku, można było wznieść nieduży dom. Teraz byłoby to trudne, gdyż od tamtej pory znacznie zdrożały działki i materiały budowlane.
– Niestety nie mamy żadnych ulg w urzędach. Na wszelkie uzgodnienia „autostradowicze” muszą czekać taka samo długo jak inni inwestorzy. Żmudne procedury trwały pół roku. Oprócz załatwiania zgody na budowę musieliśmy doprowadzić na działkę prąd, gaz i wodę, bo wcześniej był to teren rolny – wylicza pani Adriana. Niedawno sporządziła bilans rychłej przeprowadzki. – Dużym minusem jest to, że opuszczam rodzinne strony. Ponadto szkoda nerwów i zdrowia męża, teścia oraz szwagra straconych przy budowie nowego domu. Budynek powstawał systemem gospodarczym. Ale jest też kilka plusów. Zamieszkamy w cichym spokojnym miejscu pod lasem. Po drugie, dom wykonano z lepszych materiałów. Zyskamy salon z kominkiem, łazienkę obok sypialni oraz większą kuchnię połączoną z jadalnią i tarasem. Mówię to jednak bez entuzjazmu – dodaje.
Drzew szkoda
Ze starego domu nie bardzo chce się wyprowadzać także 19-letnia Simona Jaskóła. Dziewczyna mówi o swoim przywiązaniu do miejsca przy ulicy 1 Maja. Wspomina, jak lasem zajęli się drwale. Wycinali bez przerwy od godz. 6 rano do wieczora. Szkoda jej drzew, wśród których bawiła się jako mała dziewczynka.
– Każdy chce zostać na swoim. Jak kopalnia coś chciała zabrać, to można było się odwołać. W przypadku autostrady decyzje zapadły daleko od Skrzyszowa. Nic nie możemy zrobić. Nie jest to wesołe, ale trudno – wyznaje starsza pani, prosząc o anonimowość. Kobieta zajmuje mały domek na pograniczu przyszłej trasy. Jeszcze nie wie, czy będzie musiała opuścić to miejsce. Zapewnia, że nie przeprowadzi się do bloku, bo całe życie spędziła w domku.
Opuszczone budynki przy ulicy 1 Maja przywołują smętne skojarzenia. Jeszcze niedawno mieścił się tu zakład kamieniarski. Na podwórzu parkowały samochody. Teraz straszą pozbawione okien i drzwi wnętrza. W pomieszczeniach wala się gruz. Właściciele zabrali ze sobą na nowe miejsce wszystko, co się dało, nawet kostkę z placu.
Komentarze