W czasie konferencji prasowej podopieczni warsztatów opowiadali o zdobytych umiejętnościach
W czasie konferencji prasowej podopieczni warsztatów opowiadali o zdobytych umiejętnościach

Dziennikarzy i przyjaciół warsztatów zaproszono m.in. na szczególną konferencję prasową, szczególną, bo na pytania odpowiadali tym razem sami podopieczni: Hanna Tarabura, Anna Nogły, Rafał Nowak, Piotr Cegiełka i Anna Włodarek, a także reprezentująca zarząd główny stowarzyszenia Dorota Tłoczkowska. Wszyscy oni przybliżyli zebranym ideę tzw. self-adwokatów, czyli osób niepełnosprawnych, które samodzielnie zabierają głos w sprawach swoich i innych.
– Dowiedziałam się, jak walczyć o swoje prawa. Potrafię sama decydować o swoim życiu i jestem bardziej pewna siebie – mówiła o efektach kilku szkoleń w ośrodku w Łucznicy Hanna Tarabura, znana ze swoich występów muzyczno-wokalnych. – W imieniu niepełnosprawnych proszę podajcie nam swoją dłoń i otwórzcie szeroko swoje serca – mówiła dalej.
Podopieczni warsztatów rozdali swoim gościom raport o edukacji i zatrudnieniu osób niepełnosprawnych w krajach Unii Europejskiej. To wydanie szczególne, bo przetłumaczyli oficjalny, trudny w odbiorze dokument z 2005 roku na język bardzo prosty i zrozumiały dla siebie i innych. Jednym z zadań, jakie stawiają przed sobą twórcy ruchu self-adwokatów, są m.in. właśnie takie tłumaczenia. Całe przedsięwzięcie ma z jednej strony pomagać niepełnosprawnym intelektualnie w podejmowaniu samodzielnych decyzji, z drugiej zaś informować innych ludzi, np. pracodawców, o możliwościach osób niepełnosprawnych, które są zazwyczaj sumiennymi i rzetelnymi pracownikami, pod warunkiem że da się im pracę na miarę ich możliwości.
– U nas to zjawisko nowe, ale w USA ten ruch rozwija się od dobrych kilkunastu lat. Self-adwokaci działają na zasadzie grup wsparcia. Szukamy polskiego odpowiednika tego terminu – wyjaśnia Dorota Tłoczkowska.
Elwira Jarosz opowiedziała o wizycie całej grupy w Sejmie i o tym, jak zaczęła chodzić do urzędu miasta i zadawać urzędnikom pytania nurtujące osoby niepełnosprawne. – Nauczyłem się też opowiadać o sobie i swoich sukcesach, a nawet jak walczyć ze stresem – mówił Marcin Kieś, który z grupą kolegów wziął udział w cyklu szkoleń z zakresu poradnictwa zawodowego i wsparcia psychologicznego, zorganizowanych w podwarszawskim Popowie.
W Rybniku warsztaty terapii zajęciowej wciąż są ostatnim instytucjonalnym szczeblem kariery dla osób niepełnosprawnych intelektualnie. Dlatego Danucie Reclik, która kieruje warsztatami nr 1, marzy się uruchomienie w mieście zakładu aktywizacji zawodowej, do którego mogliby trafiać wychowankowie WTZ. Mógłby to być niewielki zakład produkcyjny bądź usługowy, w którym wykonywaliby oni względnie proste prace, związane np. z pakowaniem towarów.
– Dotychczasowe doświadczenia pokazują, że z naszych podopiecznych są rzetelni, punktualni i sumienni pracownicy, którzy bardzo sobie cenią pracę, bo dzięki niej czują się docenieni – mówi Danuta Reclik. By pomóc najzdolniejszym wychowankom, zatrudniła instruktora zawodu. Na otwarty rynek pracy trafiają poprzez praktyki zawodowe. Te odbywali do tej pory m.in. w spółce Silesia, w Ośrodku Interwencji Kryzysowej, w Domu Małego Dziecka, a także w Szkole Życia i w Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji. Dzięki takim właśnie praktykom stałą pracę znalazło już pięciu wychowanków placówki.
Andrzeja Drapałę przyjęto do spółki Eko, zaś Hanna Tarabura jest pracownikiem rybnickiego magistratu. W warsztatach terapii, w których funkcjonuje dziewięć pracowni, kształci się obecnie 45 pełnoletnich już osób. Obecnie ich pracownicy realizują trzy autorskie programy. W ramach jednego z nich podopieczni obsługują biuro, odbierają telefony, wysyłają faksy itp. Część zdobywa też umiejętności, które pozwolą im zostać asystentem osoby niepełnosprawnej.

Komentarze

Dodaj komentarz