Były burmistrz został zatrzymany już ponad rok temu
Były burmistrz został zatrzymany już ponad rok temu


– W większości zarzuty dotyczą przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków, ale też składania fałszywych zeznań, fałszowania dokumentów, korupcji, łapownictwa – wylicza Bernadeta Breisa, szefowa rybnickiej prokuratury. W toku śledztwa ustalono, że w gminie istniał układ pomiędzy urzędnikami a biznesmenami. Polegał on na tym, że choć wiele firm było w dobrej kondycji, ich szefowie mogli liczyć nie tylko na umorzenia podatków, ale także na przychylność włodarzy podczas przetargów. – W łaskach był zwłaszcza Józef G., któremu umorzono 180 tys. zł płatności, a jego firma wygrywała większość przetargów – mówi pani prokurator.

Żmudne śledztwo
Z umorzeń korzystali także rolnicy, którzy najczęściej prosili o abolicję z powodu strat w uprawach. Kiedy jednak śledczy zagłębili się w dokumentację, okazało się, że nie ma tam żadnych danych odnośnie ich wysokości. Śledztwo w sprawie, która zyskała miano ratuszgate, trwało ponad rok, a dotyczyło wielu wątków, z których część była wręcz kuriozalna. Tak było np. odnośnie pewnej inwestycji, którą miała zrealizować prywatna firma, ale wykonali pracownicy Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej, a gmina zapłaciła przedsiębiorcy. Inny przykład to sprawa położenia asfaltu przy kościele, który sąsiaduje z posesją jednego z biznesmenów. Jak ustalono, były burmistrz Marek K. zobowiązał się do umorzenia mu podatku w zamian za wylanie dywanika. Według śledczych gmina straciła ok. 3 mln zł z powodu tych nieprawidłowości. Na liście oskarżonych są były burmistrz, jego zastępca Piotr I., byli oraz urzędujący naczelnicy, były inspektor katowickiej regionalnej izby obrachunkowej, wspomniany Józef G. oraz mąż jednej z naczelniczek. Sprawa wyszła na jaw w grudniu 2005 roku, przy okazji innego śledztwa przeciwko Józefowi G. W jego trakcie pojawiły się podejrzenia, że w gminie dochodzi do nieprawidłowości. Chodziło o nielegalne wydobycie mułu węglowego z terenów komunalnych, których część, za zgodą władz miasta, dzierżawił od jednej z firm Józef G. Okazało się, że muł wydobywano również z gruntów, które podlegały gminie.

Echa donosu
– Kiedy burmistrz dowiedział się, że sprawa wyszła na jaw, uprzedził Józefa G., że jest na niego donos i należy coś z tym zrobić – przypomina prokurator Breisa. Po zakończeniu sprawy biznesmena śledczy wzięli się więc za urzędników, a w pierwszych miesiącach 2006 roku zaczęli stawiać zarzuty. W sumie sformułowali ich aż 143. Najwięcej, bo 27, usłyszał ich były burmistrz. Dotyczą przestępstwa przeciwko dokumentom, bezprawnego umorzenia podatku od nieruchomości, pomijania procedur przetargowych i korupcji. – Chodzi tu o to, że za wydzierżawienie gruntu bez przetargu Marek K. miał przyjąć od Józefa G. 20 tys. łapówki. Jego działalność spowodowała uszczuplenie w mieniu w wysokości ponad 2330000 zł – informuje szefowa rybnickiej prokuratury.
Jak dodaje, nie ma wątpliwości, że oskarżeni działali wspólnie, wiedzieli też, że popełniają przestępstwo. Marek K. i jego zastępca Piotr I. wciąż siedzą w areszcie śledczym. Temu drugiemu zarzucono popełnienie 23 czynów, które zaskutkowały uszczupleniem mienia gminy na przeszło 740 tys. zł. Tyle samo zarzutów usłyszał były skarbnik Franciszek S., który miał narazić gminę na straty ponad 614 tys. zł. Stanisław C., były naczelnik wydziału prawnego, odpowie za popełnienie siedmiu czynów, czym miał narazić budżet na straty ponad 795 tys. zł.

Kto za co
Marek P., były naczelnik wydziału architektury, ma dziewięć zarzutów, w tym narażenie gminy na ponad 34 tys. zł strat. Cecylia G., szefowa wydziału ekologii i zdrowia, odpowie za popełnienie 12 czynów, w tym wyłudzenie 11888 zł i przyjęcie 520 zł łapówki. Jej mąż Jan G. jest oskarżony o składanie fałszywych zeznań, fałszowanie dokumentów i uzyskiwanie nielegalnych programów komputerowych. Janusz I., inspektor wydziału geodezji, ma zarzuty przekroczenia obowiązków i popełnienia przestępstw przeciwko dokumentom.
Benedyktowi K., inspektorowi wydziału architektury, zarzuca się poświadczenie nieprawdy.
Zarzuty mają też Maria Z., inspektor wydziału finansowego, Krzysztof K., naczelnik wydziału gospodarki komunalnej i mieszkaniowej, i Leonard P., dyrektor ZGKiM. Według prokuratury działania pierwszej z tych osób doprowadziły do straty 200 tys. zł, drugiej 24 tys. zł, a trzeciej 2810 zł. Józef G. ma zarzut wręczenia funkcjonariuszom publicznym z urzędu łapówki w kwocie co najmniej 20 tys. zł, a Zdzisław A., były inspektor RIO, ukrywania dokumentów związanych z kontrolą w urzędzie i przywłaszczenia własności RIO w Katowicach.

Surowe kary
Większości z oskarżonych grozi kara do 10 lat, części do pięciu bądź ośmiu lat więzienia. Prokuratura będzie też wnioskowała o wydanie im zakazu zajmowania stanowisk funkcjonariuszy publicznych związanych z odpowiedzialnością decyzyjną. – Bo nie mamy gwarancji, że mogą sprawować je rzetelnie – tłumaczy Bernadeta Breisa. Prokuratura powiadomiła obecnego burmistrza o postawieniu w stan oskarżenia pracowników urzędu. Ponieważ wśród oskarżonych znajduje się adwokat, poinformowano także Izbę Adwokacką i Izbę Radcowską oraz Ministerstwo Sprawiedliwości.



W toku śledztwa przesłuchano blisko 100 świadków, zastosowano poręczenia majątkowe na kwotę 195 tys. zł oraz zabezpieczono mienie wartości 107500 zł. Akt oskarżenia skierowano do wodzisławskiego Wydziału V Karnego Sądu Okręgowego w Gliwicach. Ponieważ jednak w Wodzisławiu nie ma sali, w której pomieściłoby się 14 oskarżonych, proces najprawdopodobniej będzie toczył się w Gliwicach. Na razie nie wiadomo, kiedy się zacznie. (MS)

Komentarze

Dodaj komentarz