29 września swoje setne urodziny obchodził rodowity mieszkaniec Świerklan Franciszek Woryna. 42 lata przepracował pod ziemią, najpierw w pobliskiej kopalni Jankowice, a na koniec w kopalni Jastrzębie. Był tzw. chłopo-robotnikiem i pracę zawodową łączył z prowadzeniem gospodarstwa. Z czasem rozbudował dom, który odziedziczył po swoich rodzicach. Z żoną Łucją dochował się trzech synów i trzech córek. - Zawsze patrzył tylko roboty. Gdy wrócił z szychty, zakasywał rękawy i obrabiał pole. Zawsze był pogodny i wesoły. Ostatnio hodował dwie kozy i pił mnóstwo koziego mleka, i pewnie stąd to zdrowie. Dziś tata przepada za słodyczami – mówi syn jubilata Józef Woryna.
Długie lata życia mają też swoje ciemne strony. W 1990 roku pochował najmłodszego syna. W 1991 roku żonę, a pięć lat później najmłodszą córkę.
W przededniu urodzin jubilat z rodziną, sąsiadami i gronem znajomych wziął udział w uroczystej mszy w jego intencji odprawionej w kościele parafialnym w Świerklanach. Po mszy odebrał wiele życzeń m.in. od wójta Stanisława Gembalczyka i sekretarza gminy Zbigniewa Kowalczyka.
Wcześniej, bo 19 września 100. urodziny obchodziła rybniczanka Aniela Szlosarek, mieszkająca przy ul. Dworek. W czasie wojny, jako żona żołnierza AK aresztowana przez hitlerowców, trafiła do ciężkiego więzienia w Raciborzu, gdzie z czasem trafił również jej mąż Edmund. Mieli dużo szczęścia, dzień przed planowanym transportem do obozu koncentracyjnego w Oświęcimu, zostali zwolnieni. Po wojnie mieszkali w jednej z rynkowych kamienic. Pani Aniela prowadziła tam ze swymi siostrami sklep z tekstyliami. Mąż był księgowym w Rybnickim Zjednoczeniu Przemysłu Węglowego. Pochowała go już 33 lata temu. Dziś jubilatka mieszka z córką jedynaczką Janiną.
W Rybniku mieszka jeszcze osiem osób, które urodziły się w roku 1907 i wcześniej.
Komentarze