Rodzice wiedzą, że czeka ich jeszcze długa walka o zdrowie Ani
Rodzice wiedzą, że czeka ich jeszcze długa walka o zdrowie Ani


Wciąż jednak przebywa w rydułtowskim szpitalu. Rodzice Elżbieta Mularczyk i Andrzej Rudnik chcieliby zabrać ją do domu, ale nie mają do tego warunków. Wynajmują mieszkanko o powierzchni zaledwie 18 m kw. w bloku przy ulicy Pukowca w Rybniku Chwałowicach. To tylko pokój i łazienka, w dodatku nie ma ani centralnego ogrzewania, ani nawet pieca kaflowego.
Mama i tata grzeją się przy płomieniu gazowym. – Ania jest wcześniakiem i wymaga stałej opieki medycznej. Niemniej zdaniem lekarzy, pod pewnymi warunkami, mogłaby wrócić do domu. Dlatego uparcie szukamy trochę większego mieszkania z piecem i niewysokim czynszem. Na razie bez skutku. Kiedy ludzie dowiadują się, że mamy małe i na domiar tego bardzo chore dziecko, odmawiają – żali się pani Elżbieta.
Niedługo przed porodem pani Elżbieta poczuła się bardzo źle. Karetka zabrała ją do szpitala w Rybniku, skąd przewieziono ją do Szpitala Specjalistycznego nr w Bytomiu. Właśnie tam 17 lipca, poprzez cesarskie cięcie, przyszła na świat Ania. Dwa tygodnie później zabrano ją do szpitala klinicznego w Opolu, gdzie przeszła operację serca. – Była w bardzo ciężkim stanie. Lekarze nie dawali jej wielkich szans. Na trzeci dzień stwierdzili jednak, że czuje się lepiej. To cud, bo zaczęła samodzielnie oddychać. Tak bardzo chciała żyć – stwierdza wzruszona matka. Wkrótce okazało się, że dziecko traci wzrok. Trafiło więc do kliniki okulistycznej w Katowicach. Oczy uratowała operacja laserem. Teraz stan małej pacjentki jest stabilny, a rodzice mają już prawie wszystko do pielęgnowania niemowlęcia. Ojciec wyciąga z kąta wózek, pampersy, ciuszki. W piwnicy czeka wanienka, rodzice zamówili też łóżeczko. – Ania musi mieć swój pokoik, w którym zmieszczą się dwie butle tlenowe wspomagające oddychanie, odsysacz flegmy z płuc i monitor na bieżąco pokazujący stan dziecka.
Potrafię zajmować się chorymi dziećmi. Przez dłuższy czas opiekowałam się cudzym malcem cierpiącym na porażenie mózgowe. Butle tlenowe załatwił nam u sponsorów ordynator ze szpitala w Rydułtowach. Resztę otrzymamy z Narodowego Funduszu Zdrowia – zapewnia matka. Jedynym problemem jest brak pokoiku. – To może być mieszkanie do remontu. Mamy po dwie ręce, więc damy sobie radę – podkreśla pani Elżbieta. Dziś, 28 listopada, rodzice Ani są umówieni w tej sprawie na spotkanie z Adamem Fudalim, prezydentem Rybnika.



Jan Podleśny, dyrektor Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Rybniku, mówi, że kolejka do komunalnego M jest bardzo długa. Obecnie składający wnioski dostaną mieszkanie dopiero w 2012 roku. Niemniej w wyjątkowych sytuacjach prezydent może przyspieszyć przydział. Przedtem jednak należy złożyć w magistracie odpowiedni wniosek, który rozpatrzy społeczna komisja mieszkaniowa. Rodzice Ani mocno wierzą, że włodarze miasta wyciągną do nich pomocną dłoń. (IrS)

Komentarze

Dodaj komentarz