– Dziś problemy są zupełnie inne niż kiedyś. Dawniej ofert pracy było niewiele, a ludzi zarejestrowanych mnóstwo. Nie wiadomo było, komu dać skierowanie do pracy w pierwszej kolejności. Teraz są oferty pracy i zarejestrowani bezrobotni, ale nie bardzo chcą pracować. Nasi pracownicy zrobili rozeznanie, jak wielka jest u poszczególnych bezrobotnych chęć podjęcia pracy, na ile są do niej zdolni i w jakim celu zarejestrowali się w urzędzie – opowiada Teresa Bierza, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Rybniku. Wyniki tych badań okazały się mocno zaskakujące. Im niższy poziom wykształcenia i kwalifikacji zawodowych, tym mniejsza mobilność i ochota na podejmowanie pracy.
– Roboty mamy więcej niż kiedyś, bo tym ludziom trzeba poświęcić więcej czasu. Wtedy wystarczyło dać ofertę pracy i mieliśmy bezrobotnego z głowy. Teraz pracuje nad nim i doradca zawodowy, i pośrednik, i jeszcze specjalista ds. rozwoju zawodowego. Kilka osób jest zaangażowanych, by jedna osoba zechciała podjąć pracę – mówi Teresa Bierza. Urzędnicy z pośredniaka, by dotrzeć jak najszybciej do podopiecznych z informacją np. o ofercie pracy, wysyłają im czasem SMS-y. Zdarza się, że ci odpisują i o zgrozo, nie przebierają w słowach.
Nowe wyzwania stojące przed urzędami pracy, w sytuacji gdy na rynku bardziej brakuje rąk do pracy niż samej pracy, były tematem niedawnej konferencji zorganizowanej przez PUP. Zaproszono na nią m.in. przedstawicieli innych pośredniaków, a także pracowników ośrodków pomocy społecznej, bo zdecydowana większość bezrobotnych, którzy nie znaleźli jeszcze pracy, to również ich podopieczni. W trakcie konferencji w magistracie mówiono m.in. o zawodach deficytowych i takich, których przedstawiciele nie mają praktycznie żadnych szans na znalezienie pracy. Do tej drugiej grupy zalicza się obecnie m.in. pedagogów, nauczycieli biologii czy geografii. Są sprzedawcy, których każda liczba może na dziś znaleźć pracę, i tacy, którzy na angaż nie mają co liczyć; to przede wszystkim sprzedawcy z wykształceniem zawodowym, a nawet podstawowym.
Problemem jest bezrobocie ludzi młodych. W przypadku Rybnika połowa wszystkich zarejestrowanych bezrobotnych to osoby między 18. a 34. rokiem życia. Tym z kolei często brakuje doświadczenia zawodowego. Spora część bezrobotnych ma też kwalifikacje zupełnie nieprzystające do rynku pracy.
– Aż 57 proc. zarejestrowanych obecnie w naszym urzędzie bezrobotnych to osoby niepracujące od dłuższego już czasu. Ten stan odbija się na ich psychice, bo bezczynność zmniejsza motywację do podjęcia pracy – mówi Małgorzata Tlołka z rybnickiego pośredniaka, zauważając, że i pracodawcy niechętnie zatrudniają osoby, które od dłuższego czasu nie pauzowały.
W ciągu trzech ostatnich lat z roku na rok rosła liczba wydawanych bezrobotnym skierowań do pracy. W ubiegłym roku wydano ich 8217, w tym roku do końca października już 10412. Rośnie liczba przypadków podjęcia pracy, ale i rekordy biją bezrobotni odmawiający zatrudnienia bez podania konkretnej przyczyny. Przed rokiem takich przypadków doliczono się tu 429, w tym już 1039.
Komentarze