Lista trafi m.in. do Kompanii Węglowej.
Ostatni wstrząs miał miejsce w zeszły czwartek. Natomiast 1 lutego ok. godz. 21.15 zanotowano najsilniejsze tąpnięcie w ostatnich miesiącach. W Niedobczycach liczą straty. – Wysłaliśmy monit do kopalni Marcel. Podczas oględzin konserwator zauważył nowo powstałe rysy zarówno wewnątrz, jak i na zewnętrznej elewacji budynku. Pękło kilka szyb w oknach. Rozregulowała się stolarka drzwiowa i okienna – wymienia Marian Wolny, dyrektor Domu Kultury Niedobczyce. Szef placówki prosi o pilne zorganizowanie wizji lokalnej, oszacowanie szkód i usunięcie zniszczeń, które mogą zagrozić bezpieczeństwu użytkowników budynku.
Koszmar trwa
Pani Natalia, właścicielka domu przy ulicy Modrzewiowej, pamięta, że tąpnięcie trwało kilka sekund. Drżały meble, popękały płytki w łazience, rozszerzyły się i wydłużyły rysy na ścianach. Bo wstrząsy zdarzają się co jakiś czas. Zdaniem rybniczanki naruszyły już konstrukcję domu. – Siedziałam wtedy w fotelu na pierwszym piętrze. Bałam się, że ten koszmar nigdy się nie skończy – opowiada. Zaznacza, iż po jednym z wcześniejszych tąpnięć zgłosiła szkody w kopalni. W odpowiedzi usłyszała, że nie są one skutkiem działalności górniczej, gdyż Marcel zaprzestał fedrowania pod Modrzewiową. – I co z tego, skoro wydobywano tu węgiel dwa, pięć i 10 1at temu. Teren wciąż siada, wywołując wstrząsy – zżyma się starsza pani.
Dyrektor Wolny przypomina, że swego czasu kopalnia wymieniła w domu kultury cały strop. Tak bardzo był zniszczony przez górnicze tąpnięcia. Henryk Ryszka, miejski radny z Niedobczyc, o wstrząsie z 1 lutego: – To był silny wstrząs, który zanotowały urządzenia sejsmograficzne. Najbardziej ucierpiały mury budynków i dachy w osiedlach Rymer i Korfantego oraz domy jednorodzinne.
Pochylone budynki
Na ulicy Andersa wciąż leżą rozbite dachówki. Zresztą budynki są niebezpiecznie przechylone w jedną stronę. Deszczówka nie wpływa więc do rynien. Woda cieknie po balkonach i zbiera się w piwnicach. Dlatego mieszkańcy wyrąbali betonową posadzkę, wykopali w ziemi dół i tam zbiera się woda. W piwnicy czuć stęchlizną. Nie działa również kanalizacja grawitacyjna, którą wykonała jeszcze kopalnia Rymer. Natomiast w blokach przy ulicy Barbary rynny wysunęły się z nasad dachowych. Deszczówka ścieka wprost po ścianach. W niektórych rejonach Niedobczyc teren siadł o 4,2 m. To wszystko jest skutkiem fedrowania węgla.
Zbigniew Madej, rzecznik prasowy Kompanii Węglowej w Katowicach: – Jest mi przykro z tego powodu. Tam, gdzie wydobywa się węgiel, występują nieraz wstrząsy. Poszkodowani powinni zgłosić się do działu skutków działalności górniczej, który działa w każdej kopalni. Biegli oszacują straty, ale nie jest to łatwa sprawa. Jeśli zostanie udowodniona wina kopalni, zawsze naprawiamy szkody.
Komentarze