Podpalacz już znacznie podniósł koszty remontu familoków
Podpalacz już znacznie podniósł koszty remontu familoków

Najpierw było podpalenie w piwnicy, potem w mieszkaniu, gdzie piroman przed podłożeniem ognia umieścił na tapczanie 11-kilogramową butlę z propanem butanem. Mało brakowało, a doszłoby do wybuchu. – Butla stwarzała więc zagrożenie dla naszych ludzi uczestniczących w akcji gaśniczej. Mogło nawet dojść do zawalenia się obiektu – wyjaśnia st. kpt. Bogusław Łabędzki, rzecznik Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Rybniku. Feralny dom jest przeznaczony do remontu, więc w chwili pojawienia się ognia nikogo w nim nie było. Na szczęście, ale ludzie i tak się boją.

Chce być sławny?
Jedna z kobiet mieszka na pierwszym piętrze sama z dziećmi. Zastanawia się, co będzie, jak ktoś w nocy podłoży jej ogień pod drzwiami. – Wtedy mogę nie zdążyć uciec z dziećmi – stwierdza młoda matka. Po którymś podpaleniu na klatkę przedostały się bardzo duże ilości toksycznego dymu i zaczęły zagrażać mieszkańcom. Jedną z rodzin trzeba było ewakuować. – To się może skończyć tragedią – stwierdza pani Grażyna. – Tu jest strach w nocy spać, bo nie wiadomo, kiedy znowu coś się zacznie palić. Nie wiemy, czy ten ktoś robi to złośliwie, czy chce zwrócić na siebie uwagę i być sławny – mówią jedni.
Inni twierdzą, że ktoś podpala mieszkania tych, którzy muszą się wyprowadzić. Ciszej dodają, że chodzi o takich, co wyszli z więzienia. Familoki przy Ogrodowskiego są w administracji Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej, który remontuje je, by przekształcić w lokale socjalne. Jak mówi jego dyrektor Jan Podleśny, do części mieszkań wrócą dotychczasowi lokatorzy, którzy wyprowadzili się na czas prac. Dodaje, że sprawa pożarów jest trudna i dziwna, a prawdopodobnie wznieca je ktoś z miejscowych. – To wszystko opóźnia remont i podnosi jego koszty. Trzy mieszkania, które były już gotowe, po pożarze znowu trzeba było odnawiać – mówi dyrektor.

Pilnują nocą
By zapobiec kolejnym podpaleniom, zakład podjął współpracę ze strażą pożarną i policją. – Zobowiązaliśmy również wykonawcę remontu do nocnego stróżowania na tym terenie – tłumaczy dyrektor. Możliwe, że za sprawą podpaleń stoi jakaś grupka miejscowej młodzieży, która w ten sposób chce się rozerwać. Puste familoki są rajem dla watach szabrowników i złomiarzy. Pożary mogą więc być sposobem na zacieranie śladów ich działalności. Wyjaśnić ma to śledztwo, jakie wszczęli stróże prawa. Póki co jednak nie udało się natrafić na ślad piromana. Ludzie odetchną dopiero wtedy, kiedy zostanie złapany.



Jak wyjaśnia Jan Podleśny, dyrektor Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Rybniku, roboty we wszystkich pięciu budynkach mają zakończyć się do 2009 roku. – Będzie to kosztowało 3,5 mln zł – mówi dyrektor. Jak stwierdza, do tej pory straty spowodowane pożarami sięgnęły około 100 tys. zł. (MS)

Komentarze

Dodaj komentarz