Psychiatrzy uniewinnieni

W Sądzie Rejonowym w Jędrzejowie znalazła finał jedna z trzech słynnych afer związana z Państwowym Szpitalem dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Rybniku. To sprawa psychiatrów Joachima Hansla i Bolesława Kniażyckiego, których Temida uwolniła od wszelkich zarzutów.
– Jesteśmy szczęśliwi, że sąd uznał naszą niewinność, bo nie zrobiliśmy nic złego. Mówiliśmy to zresztą od samego początku – cieszą się lekarze. Obaj byli oskarżeni o to, że działając wspólnie i w porozumieniu, przedstawili sądom w Rybniku i Wodzisławiu fałszywe opinie, czym mieli uchronić przed karą dwukrotnego zabójcę Janusza K., aczkolwiek nie wzięli za to ani grosza. Do przestępstwa miało dojść w okresie od 30 września 1995 roku do 23 lutego roku następnego. Wypada tu wyjaśnić, że Prokuratura Okręgowa w Opolu, której powierzono rozpracowanie wszystkich afer w psychiatryku, w pierwszym podejściu badała działania obu psychiatrów, ale nie stwierdziła w nich niczego złego.

Po zażaleniu
Zakończyła jednak śledztwo postawieniem w stan oskarżenia 23 innych osób. Jeden akt objął dwóch lekarzy, którzy za niewielkie kwoty mieli uchronić trzech poborowych przed odbyciem służby wojskowej, drugi 21 pracowników ośrodka, od dwóch byłych dyrektorów poczynając, na jednym z prosektorów kończąc, którzy mieli dopuścić się działania na szkodę pacjentów. Chodziło o wyłudzanie od nich darowizn i ich okradanie na łączną kwotę kilkuset tys. zł. Dyrekcja szpitala nie pogodziła się z takim stanem rzeczy i złożyła zażalenie na decyzję prokuratury, która w tej sytuacji wszczęła postępowanie od nowa i dopatrzyła się nieprawidłowości w poczynaniach jeszcze Joachima Hansla i Bolesława Kniażyckiego. Sąd nie podzielił jednak stanowiska śledczych.
W ustnym uzasadnieniu stwierdził, że biegli powołani do oceny działań lekarzy mogli mieć inne zdanie niż oni, ale to nie dowodzi, że oskarżeni dopuścili się fałszu intelektualnego. Wieść o tym rozeszła się po szpitalu lotem błyskawicy. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, krążą tu opinie, że sprawiedliwość zatriumfowała. Jednocześnie załoga obawia się, że lekarze zażądają odszkodowań, bo utracili wiarygodność i szacunek środowiska, na które pracowali latami, nie mówiąc już o pieniądzach, a ich kariery legły w gruzach. – Nie ma więc wątpliwości, że należy im się zadośćuczynienie, kłopot w tym, że szpital jest w fatalnej sytuacji finansowej – powiedział nam jeden z członków personelu, pragnący zachować anonimowość.

Zapowiedź apelacji?
Bolesław Kniażycki przepracował w szpitalu 28 lat, Joachim Hansel 17. Obaj orzekali dla wielu sądów, w tym nawet Sądu Najwyższego, i, jak podkreślają, nikt nigdy nie podważył ich opinii. Sytuacja zmieniła się w 2002 roku. Ówczesny dyrektor zakwestionował ponad 100 dokumentacji z różnych lat, twierdząc, że ma podejrzenia, iż w ośrodku trwał proceder, polegający na chronieniu przestępców przed karą i poborowych przed wojskiem, oczywiście za łapówki. Bolesław Kniażycki popadł wtedy, jak mówi, w konflikt z dyrektorem i złożył wypowiedzenie, Joachim Hansel otrzymał trzymiesięczne wymówienie bez obowiązku świadczenia pracy. Po jakimś czasie obaj dowiedzieli się, że będą mieli proces karny.
Dziś mogą odetchnąć, choć już nie mają powrotu do orzekania. Są jednak na emeryturze. – Na pewno zażądamy zadośćuczynienia, bo zostaliśmy sponiewierani. Formę ustalimy z naszymi prawnikami. Szpital niech się jednak nie martwi, bo nie mamy nic do pracowników z wyjątkiem dwóch panów: poprzedniego dyrektora i jego poplecznika, którzy uknuli tę intrygę. Jeżeli będziemy czegoś dochodzili, to tylko od nich – zapewniają psychiatrzy. Poprzedni szef ośrodka nie chciał komentować sprawy. Jak poinformował sędzia Artur Adamiec, rzecznik Sądu Okręgowego w Kielcach, któremu podlega jednostka jędrzejowska, wyrok nie jest prawomocny. Prokuratura wystąpiła o jego pisemne uzasadnienie, co na ogół bywa zapowiedzią apelacji.



Prokuratura Okręgowa w Opolu nie była w stanie wysłać nikogo na ogłoszenie wyroku z powodu nawału pracy. – Zaraz jednak wystąpiliśmy do sądu o pisemne uzasadnienie orzeczenia, choć jeszcze nie wiemy, czy będziemy składali apelację. Podejmiemy decyzję po przeanalizowaniu treści uzasadnienia. Mamy na to 14 dni od chwili jego otrzymania – powiedział prokurator Dariusz Wesołowski, który prowadził wszystkie postępowania. (eg-p)

2

Komentarze

  • zbędny Ładnie powiedziane, Czytelniku 06 kwietnia 2008 13:26Tylko gdzie Ty byłeś w 2003 roku, gdy tym ludziom działa się krzywda? Teraz, gdy ich uniewinniono, wyrazy współczucia i słowa oburzenia czytam z ironią.
  • czytelnik Żal tych ludzi ! 03 kwietnia 2008 18:11Życie zniszczone.Kariera zniszczona.Finansowy dołek przez tyle lat. Szacunek utracony. I co teraz? Kolejne lata na walce o zadośćuczynienie? Wiary w sens swojej pracy nie przywróci im już nic. Nawet wielkie odszkodowanie. Tak niszczy się w Polsce dobrych fachowców. "A szuje chodzą i się śmieją"

Dodaj komentarz