Sandra Mroczek spełniła swoje ciche marzenie
Sandra Mroczek spełniła swoje ciche marzenie

Ostatnio Dom Kultury w Rybniku Chwałowicach na chwilę zamienił się w agencję modelek. Odbywał się tu casting do przedstawienia „Opowieści z mojej szafy”, który zostanie wystawiony już późną wiosną. Poszukiwano modelek do zaprezentowania ok. trzydziestu strojów, które zaprojektowała Bogusława Jaworska-Zniszczoł.
– Chociaż dziś działamy podobnie do agencji modelek, przygotowujemy niekomercyjny projekt – zapewniała Beata Tomas z grupy artystycznej Konar z Rydułtów. Stroje mają być prezentowane w nieco teatralny sposób, m. in. na schodach przed rybnickim teatrem. W naborze mógł wziąć udział niemal każdy, kto miał odwagę się zgłosić. Mimo to wymogi stawiane kandydatkom nie odbiegały od tych obowiązujących w branży. – Dziewczyny muszą wpasować się w stroje. Sukienki będą dobrze leżały na tych wysokich i szczupłych, ale nie tylko. Niektóre stroje wymagają kobiecych, zaokrąglonych kształtów. Oczywiście liczą się też twarz i fryzura, choć tę poddamy autorskiej stylizacji – zdradziła Beata Tomas.
– Stylizacja i uczesanie będą odpowiadały poszczególnym porom roku. Na potencjalne modelki i modeli czekało zaimprowizowane studio fotograficzne. Dziewczyny, wyposażone w numerki, pozowały do serii zdjęć. – To dobra okazja, by zdobyć doświadczenie, dowiedzieć się, jak pozować, nasze studio jest w pełni profesjonalne. Co więcej, zakwalifikowane modelki dostaną od nas swoje własne portfolio – mówiła jedna z organizatorek naboru. Entuzjastycznie do sprawy podeszły też przyszłe modelki. – To moje pierwsze doświadczenie tego typu. Do przyjścia namówiła mnie koleżanka, ale nie ukrywam, że jest to spełnienie mojego marzenia – mówiła Sandra Mroczek, uczennica technikum.
– Niektórzy mówią, że jestem fotogeniczna, ale ja nie lubię się chwalić – skromnie dodała Sandra. Z kolei Julianna Chyłek już po zakwalifikowaniu się ujawniła swoje obawy. – Myślałam, że jestem za niska, a tu okazało się, że jednak nie. Cała ekipa była bardzo miła, jestem zadowolona – cieszyła się. Na pytanie, czy dobrze czuje się w klimacie teatralno-artystycznym, licealistka odpowiedziała, że szczerze mówiąc, to nie wie jeszcze, na czym polegał będzie pokaz. – Jeśli będzie tam odrobina teatru, to nawet lepiej. Chciałabym poczuć się gwiazdą sceny! – mówiła. Zdarzały się i komentarze negatywne. – Fotograf przez cały czas mówił, że jestem spięta. To chyba nie dla mnie – stwierdziła jedna z niedoszłych modelek.



Do godziny 19 zgłosiły się 22 osoby obojga płci. Czy nabór będzie w ich życiu tylko jednorazową przygodą z aparatem i wybiegiem? Nie wiadomo. W okładkowej branży bardziej niż nazwisko liczą się tekturowe numerki rozdawane przy wejściu do studia. (TZ)

Komentarze

Dodaj komentarz