Do incydentu doszło na wiadukcie w Kłokocinie
Do incydentu doszło na wiadukcie w Kłokocinie

Czy zawsze?
Wychodzi na to, że nie. Tomasz G. twierdzi, że stał się ofiarą prowokacji. Jechał ulicą Włościańską, od strony Boguszowic. Przed wiaduktem w Kłokocinie, na którym obowiązuje ruch wahadłowy, zgodnie z przepisami zatrzymał się, by przepuścić pojazdy jadące z naprzeciwka. Z drugiej strony nadjechał autobus Zarządu Transportu Zbiorowego w Rybniku. – Zamiast przejechać przez mostek, zatrzymał się. Kierowca i gestem, i światłami dał mi znak, że mam wjeżdżać na wiadukt. Skorzystałem z uprzejmości i ruszyłem swoim audi. Nagle autobus zajechał mi drogę. Szofer w chamski sposób zwrócił mi uwagę, że to on ma pierwszeństwo i roześmiał mi się w twarz, choć wcześniej mnie przepuszczał! – denerwuje się kierowca. Chcąc nie chcąc, musiał wycofać się i zjechać na pobocze. – Żądam ukarania samowoli takich kierowców. Wykorzystują swoją przewagę, żeby zrobić komuś wcale nieśmieszny kawał. Zastanawiam się, czy wobec tak skandalicznego zachowania zostaną wyciągnięte konsekwencje? – pyta pan Tomasz. Kazimierz Berger, dyrektor ZTZ, stwierdza, że skarga jest nieuzasadniona, bo nie naruszono tu żadnych przepisów. Kierowcę można ukarać np. za złe odnoszenie się do pasażerów. – Jeśli mamy doniesienie o takich praktykach, sprawę przekazujemy do Transgóru albo PKS-u, zależnie od tego, gdzie dany szofer jest zatrudniony. Ta sprawa to kuriozum. Jeśli ktoś ma pierwszeństwo na drodze, powinien jechać, jeśli nie, czekać – kwituje dyrektor.



Nadkomisarz Aleksandra Nowara, rzeczniczka rybnickiej policji, nie radzi opierać się na nieformalnych znakach szoferów. – Przecież nie możemy do końca być pewni ich intencji. Mrugnięcie światłami nie zawsze musi oznaczać to samo. Bywają przypadki, że ktoś włączy światła przez pomyłkę, poruszy niechcący ręką. Na drodze warto kierować się przepisami – kończy. (TZ)

6

Komentarze

  • Tomasz G 23 kwietnia 2008 05:02Cóż, skoro Pan Berger w ten sposób podchodzi do zaistniałej sytuacji, to chyba nie warto nawet tego komentować. Zachowanie kierowcy odzwierciedla poziom usług z jakim mamy do czynienia w ZTZ. Na moją skargę, do dnia dzisiejszego nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Całe szczęście, że nie jestem zmuszony do korzystania z usług ZTZ Rybnik.
  • autor kierowca gapa 22 kwietnia 2008 23:41Po prostu kierowca audi się zagapił i tak stali obaj, po czym audi wreszcie ruszyło, jak autobus też ruszył. No comments...
  • Xenon 17 kwietnia 2008 22:50Kultura kierowców jest również ważna jak przestrzeganie przepisów. Mam nadzieje, że dyrektor ZTZ zostanie pociągniety do odpowiedzialności za swoją postawę. Skoro jego zdaniem kierowca autobusu postąpił prawidłowo, to wyobraźmy sobie jaki byłby bałagan gdyby każdy tak postępował. Mam pierwszeństwo, daję znak świetlny innemu kierowcy, on rusza, a ja w niego BUM! Sodoma i Gomora. Skoro dyrekcja ma takie podejście do sprawy, to nie ma się co dziwić, że podwładni tak postępują. Zgadzam sie z Panem Sebastianem, że dyrektor w tej sytuacji powinien zrezygnować z pełnione funkcji.
  • Sebastian F. Szok 17 kwietnia 2008 15:22Za takie zachowanie kierowca autobusu powinien ponieść konsekwencje. Pan Kazimierz Berger powinien natomiast złożyć rezygnację z zajomwanego stanowiska za poższą wypowiedź i brak dązenia do wyciagniecia konsekwencji wobec kierowcy. Kultura jazdy jest równie ważna jak same przepisy. Jeśli zdaniem Pana Bergera skarga jest nieuzasadniona, to powinien zajać się czymś innym, a jego stanowisko powinna zajmować kompetentna osoba.
  • Axel 17 kwietnia 2008 13:08Słuszna uwaga. Królowie szos rozpędzajacy się do prędkości 40 km/h uważają się za panów rybnickich dróg.
  • Daniel Chamstwo 17 kwietnia 2008 04:42"Jeśli ktoś ma pierwszeństwo na drodze, powinien jechać, jeśli nie, czekać" (Kazimierz Berger) - dlaczego więc autobus zatrzymał się, a nie wjechał na most? Zwykłe chamstwo i tyle. Postawa Kazimierza Bergera jest popieraniem negatywnego, chamskiego zachowania kierowców, bo inaczej nazwać tego nie można.

Dodaj komentarz