Marian Miczajka przed groźnym progiem
Marian Miczajka przed groźnym progiem

Niezwykle pechowy okazał się piątek, 4 kwietnia. Tuż przed kościołem, na ulicy Milenijnej, doszło do trzech uszkodzeń samochodów! Scenariusz był taki sam. – Auta, które jechały prawym pasem, patrząc od strony kościoła, uszkadzały podwozie na wysokim, niezabezpieczonym progu, gdzie jedna warstwa asfaltu zachodzi na drugą. Na styku powstał schodek wysoki na może nawet 15 centymetrów, licząc z niecką, która wytworzyła się pół metra dalej – opowiada Marian Miczajka, jeden z mieszkańców. Dwaj kierowcy, którzy feralnego dnia najechali na uskok, rozbili w samochodach miski olejowe. O zdarzeniach świadczyła rozległa tłusta plama, która pojawiła się na drodze.
Stróże prawa odnotowali natomiast tylko jedną kolizję, która była już trzecią tego dnia. Najbardziej poszkodowana okazała się Bożena Sadkowska z Kamienia. – Policję poradzili mi wezwać świadkowie. Pewno mieli już dość takich samych zdarzeń. Wyjechałam z drogi podporządkowanej. Na liczniku mojego seicento nie miałam więcej jak 30 kilometrów. Nagle auto podskoczyło na uskoku. W wyniku wstrząsu wystrzeliła poduszka powietrzna, a ja doznałam potłuczeń i poranienia twarzy. Auto trzeba było oddać do warsztatu. Mechanik wycenił szkodę na 700 zł, ale ja poniosłam większe straty, bo przez tydzień nie mogłam wychodzić z domu i zajmować się swoją firmą – mówi pani Bożena.
Chciałaby zabezpieczenia feralnego miejsca. Owszem, nieznacznie przekroczyła tam prędkość, ale czy to powód do aż takich kłopotów? – Ten, kto zna nasze drogi, potrafi ominąć pułapkę. Zjeżdża na drugi pas, gdzie uskok jest płytszy. Gorzej z przyjezdnymi – mówi Marian Miczajka. Inni mieszkańcy twierdzą, że uskok objeżdżają nawet policjanci. Przepisy są jednak nieubłagane. – Drogę dopuszczono do ruchu, ale ustawiono przy niej znaki ostrzegawcze i ograniczono prędkość do 20 km/godz., bo roboty jeszcze trwają. Kierowcy muszą się stosować do tych rygorów. Nie ma innej rady – wyjaśnia Piotr Czerlunczakiewicz, kierownik budowy



Jak wyjaśnia kierownik budowy, w niektórych miejscach zdjęto warstwę ścieralną, która ma do 3 cm grubości. Takie uskoki są normalnym zjawiskiem na złączeniach starej i nowej drogi. – Tego miejsca nie da się ogrodzić, bo należałoby zamknąć cały pas ruchu. Niewiele da też podsypanie tłuczniem, od razu rozjadą go samochody. Prace skończą się w tym miesiącu, do tego czasu kierowcy muszą zwalniać – mówi kierownik. (TZ)

Komentarze

Dodaj komentarz