Żeby wyjechać z parkingu hurtowni na wiślankę, trzeba mieć silne nerwy
Żeby wyjechać z parkingu hurtowni na wiślankę, trzeba mieć silne nerwy

Zresztą nikt nie ma ochoty na oglądanie mknących trasą samochodów. Każdy za to ceni sobie to, że ekrany dość skutecznie wychwytują odgłosy dobiegające z drogi.
– Teraz mamy znacznie ciszej i czyściej. Wcześniej, jak popadało, spod kół na ścianę leciały strugi wody. Tak było przez lata. Wreszcie będę mógł odnowić elewację, bo nic już jej nie zbrudzi – cieszy się Janusz Zagórski, właściciel jednej posesji. Z tyłu budynku znajdują się taras i ogród. Wiosną i latem to tam kwitnie rodzinne życie. Nieco dalej widać hipermarket Auchan, w którym pan Janusz robi zakupy. Parkan nie przeszkadza także Marii Gliklich. Choć mieszka na parterze, nie tęskni za widokiem pędzących trasą samochodów. Woli popatrzeć w niebo.
– Ekrany same w sobie nie są złe. Gorzej, jeśli stwarzają zagrożenie. Tak jest tu. Kiedy wyjeżdżam z placu, nie widzę, co dzieje się na szosie. To jest wbrew zasadom bezpieczeństwa, przepisom i zdrowemu rozsądkowi. Widok zasłania parkan z blachy, który powinien być ze szkła na długości najmniej 20 m – przekonuje Kazimierz Klepek, właściciel hurtowni i sklepu z artykułami elektrycznymi przy wiślance. Rzeczywiście, trzeba wyjechać autem na drogę, by sprawdzić, czy coś nie nadjeżdża! Póki co, nie doszło do wypadku, ale już niewiele brakowało.
Ponadto właściciel hurtowni twierdzi, że pracownicy remontujący wiślankę źle wykonali wjazd na jego podwórko. Jest bowiem zbyt stromy i nagle opada do poziomu parkingu. Samochody szorują tu podwoziem. Niektórzy szoferzy uszkodzili w swoich samochodach miski olejowe i obtarli elementy z tworzywa. – Zimą musiałem pchać ich pod górkę. Straciłem wielu klientów. Obroty spadły o połowę – żali się przedsiębiorca.



Raz chodnikiem między ekranem a domami jechał rowerzysta. Kiedy znalazł się na wysokości wjazdu do hurtowni, o mało nie wpadł na samochód. Kierowca zgodnie z przepisami skręcił bowiem z wiślanki na parking firmy. Nie widział rowerzysty, a rowerzysta nie mógł dostrzec samochodu. – Na szczęście obaj zdołali wyhamować – dodaje właściciel hurtowni. (IrS)

Komentarze

Dodaj komentarz