Niewidzialna ośmiornica

Co wiadomo o tzw. jastrzębskiej ośmiornicy i jej mackach? Ilu osobom postawiono zarzuty? Czy sprawę zamknięto? Z takimi pytaniami radna Celina Jaworecka zwróciła się do policji i prokuratury.
„Jastrzębska ośmiornica”, „Towarzyska zaraza” to tytuły prasowych artykułów, jakie ukazały się w 2005 roku i wstrząsnęły opinią publiczną. Wynikało z nich, że miastem rządzi hermetyczna grupa osób, która obsadza wszystkie stanowiska swoimi ludźmi, ustawia przetargi i skutecznie tuszuje swoją przestępczą działalność. Minęły trzy lata, ale nie potwierdził się żaden z zarzutów. Prokuratura rejonowa, prowadząca postępowania w kilku sprawach opisanych w tych tekstach, systematycznie umarzała śledztwa, nie dopatrując się znamion przestępstw. Tak było w przypadku sprzedaży działki pod budowę Minimala, domniemanych nieprawidłowości w Jastrzębskim Zakładzie Komunalnym czy zaniedbań przy modernizacji ul. Libowiec.

Trzy prokuratury
– Sprawę Minimala badaliśmy pod nadzorem prokuratury okręgowej i apelacyjnej. Śledztwo było bardzo wnikliwe i trwało ponad rok. Ponad półtora miesiąca czekaliśmy na zatwierdzenie naszego postanowienia przez wyższą jednostkę. Proszę powiedzieć, czy te trzy instancje zmówiły się, aby zadeptać sprawę? – pyta Jacek Rzeszowski, szef jastrzębskiej prokuratury. Decyzję o umorzeniu śledztwa w sprawie JZK podejmowała jego poprzedniczka Izabela Dydowicz. Śledztwo wykazało bowiem, że zarzuty dotyczące rzekomych nieprawidłowości nie mają pokrycia w rzeczywistości, a ich autorką była księgowa, zwolniona wcześniej z pracy i oskarżona o matactwa finansowe.
Jeśli chodzi o modernizację ul. Libowiec, to w raporcie Najwyższej Izby Kontroli znalazły się uwagi co do sposobu realizacji inwestycji, ale inspektorzy nie dopatrzyli się przestępstwa. Znamienne zresztą, że doniesienie do prokuratury skierowali nie oni, ale radny Janusz Tarasiewicz. – Nie każdy błąd czy nieprawidłowość w toku zarządzania mieniem publicznym od razu skutkuje odpowiedzialnością karną. Tej sprawy również nie prowadziliśmy samodzielnie, ale pod nadzorem Prokuratury Okręgowej w Gliwicach, ponieważ dotyczyła samorządu – wyjaśnia prokurator Rzeszowski. Również w komendzie policji ze zdziwieniem przyjmują pytanie o rzekomą ośmiornicę, której macki oplatają miasto.

Pytali prywatnie
– Nie mam kompetencji, by wypowiadać się na ten temat. Osoby, które użyły tych sformułowań, uczyniły to prywatnie i w żaden sposób nie były związane z policją – mówi nadkomisarz Krzysztof Justyński, zastępca komendanta miejskiego. Wiceszef rady miasta Wojciech Frank, któremu autorzy wspomnianych tekstów przypisują przynależność do grupy mającej trzymać władzę, nie kryje oburzenia. Jak podkreśla, nigdy nie został nawet przesłuchany przez policjanta czy prokuratora. Nie dostał wezwania do sądu. W tekstach nie padły żadne zarzuty, a pojawiły się jedynie ogólnikowe sformułowania. – Chętnie podchwyciło je pewne środowisko i wykorzystało w kampanii wyborczej – mówi Wojciech Frank.
Przypomina, że jesienią 2006 roku, przed wyborami samorządowymi, na klatkach schodowych rozpowszechniano kserokopie artykułu „Towarzyska zaraza”. Tygodnik, który go opublikował, odmówił mu zamieszczenia sprostowania. Frank chciał wytoczyć autorowi proces, ale zrezygnował, kiedy dowiedział się, jakie koszty musi ponieść, wynajmując adwokata. – Za wszelką cenę nie będę udowadniał, że nie jestem wielbłądem. Mimo to czuję się dotknięty, bo w życiu publicznym funkcjonuję już kilkanaście lat i udało mi się wiele zrobić dla tego miasta – mówi Wojciech Frank.

Odrodziła się?
Wychodzi jednak na to, że w Jastrzębiu jest ktoś, kto ma jakieś tajne wieści. Tuż po tym, jak doszło do zmian w radzie miasta, a Prawo i Sprawiedliwość straciło stanowisko jej przewodniczącego, na forach internetowych pojawiły się głosy o odrodzeniu się ośmiornicy, która swymi mackami ponownie oplata Jastrzębie.



Jacek Rzeszowski najchętniej wyłączyłby podległą sobie jednostkę ze wszystkich postępowań dotyczących miasta. – Nie jestem i nigdy nie byłem mieszkańcem Jastrzębia. Kilku prokuratorów zajmujących się tymi sprawami nie jest w żaden sposób związanych z samorządem. Stanowisko Prokuratury Okręgowej w Gliwicach jest takie, że nie ma podstaw do wyłączenia naszej jednostki z prowadzenia tych spraw – mówi prokurator Rzeszowski. (AK)

Komentarze

Dodaj komentarz