Stanisław Frąckowiak mieszka najbliżej ruchliwej drogi
Stanisław Frąckowiak mieszka najbliżej ruchliwej drogi

Kiedy przejeżdżają samochody, trzęsą się meble, a szklanki dzwonią – mówi jedna z kobiet.
Jej sąsiad dodaje, że droga prowadzi do kopalni. Największy ruch jest około piątej rano. – Słyszę to dokładnie, bo o tej godzinie zwykle wstaję do pracy. Najgorsze jest to, że od wstrząsów zaczynają już się pojawiać szczeliny w murach – dodaje. Czy nie można położyć asfaltu? – pyta ktoś inny. – W Rybniku tyle się dzieje, są pięknie zadbany rynek i plac Wolności, tylko o naszym bruku chyba ktoś zapomniał – skarżą się ludzie. Dom Stanisława Frąckowiaka stoi bardzo blisko brukowanego traktu. W lecie nie ma nawet mowy o swobodnej rozmowy na balkonie, bo hałas jest tak wielki.

Tylko ruch
Gospodarz już dawno temu zauważył pęknięcia zarówno na ścianach domu, jak i budynku gospodarczego. Wie, jak mówi, że jest to spowodowane wyłącznie ruchem samochodowym. – Nie ma mowy o szkodach górniczych, bo kopalnia fedruje jakiś kilometr stąd. Najwięcej szkód robią ciężkie pojazdy wyładowane węglem, a jeszcze gorzej jest wtedy, gdy jadą puste. Wtedy cały samochód z przyczepą po prostu skacze na tych kocich łbach – tłumaczy pan Stanisław. Kolejnym zmartwieniem mieszkańców jest sprawa bezpieczeństwa. Ludzie mówią, że szczególnie groźnie jest w zimie, gdy szybko jadące auta często wypadają z drogi.
– Ten bruk jest szalenie śliski. Pamiętam, jak w zeszłego sylwestra pomagałem wypychać samochód z rowu – wspomina jeden z mieszkańców. Większość takich wypadków nie jest zgłaszana policji. Przekraczający prędkość kierowcy spodziewają się sporego mandatu, a mieszkańcy pomagają im uniknąć kontaktu ze stróżami prawa. – Proszę popatrzeć na profil tej drogi. Jest wybrzuszona. Jej krańce schodzą wprost na pobocze. Samochody jeżdżą przechylone – zauważa pan Stanisław. W sprawie bruku niektórzy mieszkańcy wystosowali pisma do urzędu miasta, zbierano podpisy.

Ten kawałek
– Chodzi nam tylko o ten kawałek ul. Niepodległości, który sąsiaduje z naszymi zabudowaniami. To przecież tylko ok. kilometra! – tłumaczą ludzie. – Musiałem wygipsować ściany. W przyszłości nie wykluczam zwrócenia się do miasta o pieniądze na remont pękających budynków – mówi Stanisław Frąckowiak. Teraz mieszkańcy pytają, ile jeszcze będą czekali na normalną nawierzchnię nieodległej przelotówki. Na razie pozostaje im uzbroić się w cierpliwość i chować szklanki do zamkniętych szafek.



Krzysztof Jaroch, rzecznik magistracki, wyjaśnia, że w tym roku nie będzie wymiany nawierzchni na ul. Niepodległości, bo nie ma na to pieniędzy budżecie miasta. – Na tym odcinku obowiązuje ograniczenie prędkości do 40 km na godzinę. Jednocześnie informuję, że trwają uzgodnienia z kopalnią Jankowice w sprawie likwidacji szkód górniczych na części tej drogi – dodaje. Czy miasto dojdzie do porozumienia z kopalnią? (TZ)

Komentarze

Dodaj komentarz