Fragment wyróżnionego przedstawienia grupy Ciało. Ruch. Miasto z Raciborza
Fragment wyróżnionego przedstawienia grupy Ciało. Ruch. Miasto z Raciborza

Po raz dziesiąty w Klubie Energetyka odbył się Festiwal Sztuki Teatralnej, zainicjowany przez Mariana Bednarka. To festiwal teatrów alternatywnych szukających własnych sposobów na wyrażanie niełatwych zazwyczaj treści.
– Dla teatru alternatywnego walczącego o prawdę artystyczną, a przede wszystkim społeczną, najbardziej charakterystyczna jest surowość i szorstkość oraz radykalizm i bunt wewnętrzny połączony z subtelnością i czułością. Teatr ten najlepiej oddaje współczesnego ducha czasu, w którym wszyscy jesteśmy zanurzeni – mówi Marian Bednarek. Jego teatr pokazał na festiwalu najnowsze przedstawienie „Skórę”, której premiera odbyła się ledwie kilka tygodni wcześniej. To trudna w odbiorze sztuka opowiadająca o odmienności oraz o strachu i agresji, jakie ona wywołuje.
Jurorzy: Katarzyna Pawłowska, Henryk Dąbrowski i Marcin Jarnuszkiewicz obejrzeli w sumie 13 spektakli. Nagrodę główną w wysokości 4 tys. zł przyznali Plantacji Teatru Realistycznego ze Skierniewic, która wystawiła sztukę „Jak być dobrym Indianinem” opartą m.in. na tekście eseju Umberto Eco o takim samym tytule. Eco ośmieszył zasady rządzące amerykańskim westernem, w którym Indianie muszą przestrzegać wielu reguł, by mogli zwyciężyć kowboje. Reżyser sztuki Robek Paluchosky przyrównał te reguły do tych, które rządzą naszym życiem i wyszydził autorytety.
Dwa równorzędne wyróżnienia jurorzy przyznali Teatrowi Tańca Nawras z Rybnika, prowadzonemu przez Artura Stelmaczonka za „Polemiki” oraz debiutującej na festiwalu Grupie Performatywnej „Ciało. Ruch. Miasto” z Raciborza, która przedstawiła „Yo soy la locura”. Grupa, którą współtworzą: Klaudyna Malinowska, Mateusz Iwulski i Piotr Dominiak oraz niegrająca w tej sztuce Joanna Mużelak, powstała w lutym tego roku i działa pod szyldem Raciborskiego Stowarzyszenia Kulturalnego ASK. – To nasz pierwszy spektakl o takim charakterze, osadzony w strukturalnych ramach przedstawienia scenicznego. Sami go stworzyliśmy, sami opracowaliśmy choreografię – mówi Klaudyna Malinowska.
– Wszyscy jesteśmy zgodni, że szukamy w tych przedstawieniach własnego języka. Patrzymy, czy ktoś mówi swoim własnym językiem, językiem szczerym i czy chce publiczności coś powiedzieć, a może nawiązać z nią dialog. Bo jeśli wychodzi tylko po to, by pokazać nam jakiś obrazek bez treści, to widz będzie zasypiał. To tak, jak w życiu – rozmowa musi interesować obie strony, wtedy się nią pasjonujemy i dochodzi do wymiany energii, a jak nie mamy o czym mówić, to najlepiej rozmowę przerwać – powiedziała nam po jednym z konkursowych spektakli juror Katarzyna Pawłowska, aktorka Teatru Porywacze Ciał z Poznania.

Komentarze

Dodaj komentarz