Obiecanka cacankiPani Maria jest wdową, która ma na głowie utrzymanie całego domu. Wszystko z wynoszącej 1.030 zł emerytury. We wrześniu 2004 roku w firmie „Okna Bogucki” zamówiła trzy okna. Ponieważ kosztowały 2.379 zł, firma zaproponowała jej sfinansowanie transakcji kredytem. – Podpisałam umowę, a firma zapewniła mnie, że w ciągu 6 tygodni okna zostaną zrobione i zamontowane – mówi pani Maria. Niestety, wykonawca nie dotrzymał zobowiązań. – Ciągle przesuwał termin realizacji, tłumacząc się załamaniem gospodarki okiennej na rynku. Kilkakrotnie dzwoniła do firmy, ale zawsze słyszała tę samą odpowiedź – że przepraszają, ale firma ma przejściowe kłopoty i za kilka dni okna będzie miała wprawione. Kiedy minęły kolejne tygodnie, a okien nie było, pani Maria pojechała do siedziby firmy w Przyszowicach. Złożyła kilka takich wizyt. – W grudniu 2004 roku zażądałam gwarancji, że zamówione i spłacane okna na pewno zostaną wykonane. Otrzymałam oświadczenie, że firma do 10 stycznia 2005 roku okna wykona. W przypadku, gdyby po raz kolejny nie wywiązała się z terminu, miałam otrzymać zwrot pieniędzy, a umowa miała zostać anulowana – mówi Maria Błaszczyk. Dzierżąc oświadczenie, uspokojona takim postawieniem sprawy, wróciła do domu. Niestety, właściciel firmy Zbigniew B., okazał się łajdakiem i słowa nie dotrzymał. Kobieta miała już dość. Postanowiła podać oszusta do sądu i walczyć o odzyskanie swoich pieniędzy. – Z pomocą rzecznika praw konsumenta napisałam pozew i złożyłam w sądzie. Podpisałam kredyt i choć nie dostałam towaru, sumiennie go co miesiąc spłacałam, natomiast firma za moje „nibyokna” otrzymała z banku całość gotówki. Zażądałam więc zwrotu pieniędzy wraz z odsetkami – wyjaśnia pani Maria.Żadnych skrupułów5 czerwca br. przed Sądem Rejonowym w Zabrzu zapadł wyrok na korzyść Marii Błaszczyk. Sąd zasądził na jej korzyść zwrot 2.379 zł wraz z odsetkami oraz zwrot poniesionych kosztów procesu w wysokości 190,40 zł. Wyrokowi nadano klauzulę natychmiastowej wykonalności. Niestety, dla oszusta wyrok pozostał zaledwie kawałkiem papieru bez jakiegokolwiek znaczenia. Maria Błaszczyk nie zobaczyła ani grosza. – W międzyczasie okna kupiłam w innej firmie. A ponieważ przy mojej emeryturze o gotówce mowy nie było, znowu kupiłam na raty. Tym razem firma okna przywiozła i zamontowała. – opowiada. Co miesiąc spłaca ratę w wysokości 300 zł., miała nadzieję, że odzyskanymi pieniędzmi szybko spłaci obecny kredyt. Kiedy minął kolejny miesiąc, a Zbigniew B. nadal nie kwapił się do uiszczenia długu, Maria Błaszczyk poszła do komornika. – Właściciel firmy nie miał żadnych skrupułów, kiedy wycyganił ode mnie pieniądze. A tymczasem ja miałam same problemy. Nie dość, że musiałam spłacić jeden kredyt za oszusta, to teraz spłacam drugi – denerwuje się kobieta.Łaska komornika28 września br. otrzymała pismo od komornika powiadamiające o zajęciu Zbigniewowi B. rachunku bankowego i wszczęciu postępowania egzekucyjnego. Z pisma wynikało, że otrzymam 2656,36 zł należności głównej oraz odsetki w kwocie 607,13 zł. – Ucieszyłam się, że w końcu skończą się moje problemy i odzyskam swoje pieniądze – mówi Maria Błaszczyk. Radość pani Marii trwała jednak krótko. 6 listopada komornik przysłał jej bowiem kolejne pismo. Tym razem odnośnie umorzenia sprawy. Okazuje się, że właściciel firmy nie posiada żadnego majątku. Prowadzi wprawdzie kolejną firmę „Europlast” w Zabrzu, jednak nieruchomość w której działa jest własnością jego rodziców. Podobnie zresztą jak wszystkie inne, cenne nieruchomości. Można było jeszcze wprawdzie pieniądze ściągnąć ze zlicytowania należącego do niego samochodu, ten jednak zdążyła już zabezpieczyć prokuratura. Jacek Spurny, komornik sądowy przy Sądzie Rejonowym w Zabrzu wyjaśnia, że Zbigniew B. nie wskazał żadnego mienia, które mogłoby być przedmiotem egzekucja. Dodaje też, że postępowanie komornicze nie doprowadziło do ujawnienia żadnego majątku dłużnika. Okazało się, że pani Maria nie jest jedyną osobą, która chce odzyskać swoje pieniądze. Obecnie przeciwko Zbigniewowi B. właścicielowi firmy „Okna Bogucki” komornik prowadzi 34 sprawy egzekucyjne, w tym 3 dotyczą egzekucji na rzecz zabrzańskiego ZUS-u za niezapłacone składki. „Łaskawie” poinformował mieszkankę Bełku, że jeśli w ciągu 7 dni sama znajdzie jakiś majątek dłużnika i poinformuje go o tym, to dalej będzie prowadził egzekucje i postępowania nie umorzy. W zabrzańskim rewirze komornika nie ukrywają, że Maria Błaszczyk będzie miała spory problem z odzyskaniem swoich pieniędzy. - W celu ujawnienia majątku dłużnika, wierzyciel może wystąpić do sądu ze stosownym wnioskiem – wyjaśniono nam w biurze komornika.Maria Błaszczyk absolutnie nie ma zamiaru zrezygnować z tego, co jej się należy. Nie może zrozumieć dlaczego to ona ma szukać majątku u swojego dłużnika, jeśli to komornik bierze od egzekucji pieniądze. Zdaniem zdesperowanej kobiety problemem jest kwota długu, bo to zbyt małe pieniądze, by komornik brudził sobie nimi ręce. – Gdyby to było kilkadziesiąt tysięcy złotych i dotyczyło jakiejś szychy, pewnie sprawa wyglądałaby inaczej. A jaką prowizję może mieć z około 3,5 tys. zł? To i nie opłaci się ściągać – mówi rozżalona Błaszczykowa. 15 listopada do biura zabrzańskiego komornika wysłała pismo, stwierdzając, iż nie zgadza się z decyzją o umorzeniu swoich należności. Czy ma szanse na odzyskanie swoich pieniędzy?W biurze komornika zasłaniają się przepisami, jednak dodają, że sprawie mieszkanki Bełku przyjrzą się raz jeszcze. Jeśli pani Maria nie zgadza się z decyzją komornika może również napisać skargę do prezesa sądu. Pani Maria zapowiada, że skargę taką złoży.To czy odzyska swoje pieniądze teraz leży w rękach posłów, a dokładniej zapowiadanej od dłuższego czasu nowelizacji dotyczącej konfiskaty majątków nie tylko oszustów, ale również ich rodzin, na które poprzepisywali je, chcąc uniknąć konfiskaty.
Tekst i zdjęcie: MAŁGORZATA SARAPKIEWICZ
Komentarze