Budynek po byłym żłobku niszczą osiedlowi wandale
Budynek po byłym żłobku niszczą osiedlowi wandale

O powstaniu żłobka zdecydowali radni 30 grudnia 1999 roku, a przyjmowano tam dzieci od piątego miesiąca do trzeciego roku życia. 30 października 2003 roku uchwałą rady miasta zlikwidowano placówkę. W uzasadnieniu podano, że od czerwca 2003 roku do 30 października 2003 roku nie stwierdzono żadnych zgłoszeń dzieci, choć, jak później mówiła ostatnia dyrektorka, nawet jeśli były, to ich nie odnotowywano. Potwierdzali to też wówczas nasi Czytelnicy, którzy dzwonili w tej sprawie do redakcji. Budynek po żłobku wystawiono na sprzedaż. Nabywca znalazł się dopiero w trzecim przetargu, który odbył się w grudniu 2004 roku. Obiekt poszedł za 343,4 tys. zł.

Stoi i straszy
Obecnie należy do niepublicznego zakładu opieki zdrowotnej, ale stoi zamknięty na cztery spusty i straszy swoim widokiem. – Jeszcze kilka lat temu żłobek stanowił część osiedla, spacerowały tu matki z dziećmi, teren wokół był zadbany. Dziś strach wieczorem tędy przechodzić. Wałęsają się tu grupki nastolatków. Budynek przypomina ruderę. Tylko czekać, aż dojdzie do jakiegoś nieszczęścia, bo dzieciaki urządzają tu sobie schadzki i zabawy. A przecież żłobek by się przydał – mówi rozgoryczony mieszkaniec osiedla Piastów. W magistracie wiedzą, że budynek popada w ruinę, ale nic zrobić nie mogą. – Obecnie, sprzedając jakikolwiek obiekt użyteczności publicznej, zobowiązujemy nowego właściciela do podjęcia w nim działalności w ciągu 18 miesięcy. Wówczas nie było takiego zapisu, więc nijak nie możemy zmusić właściciela do zagospodarowania gmachu. Możemy jedynie ukarać go grzywną, gdyby budynek zagrażał bezpieczeństwu i porządkowi publicznemu – mówi Barbara Chrobok, rzeczniczka urzędu miasta. Właściciel nie chciał z nami rozmawiać. Powiedział tylko, że jest to własność prywatna i dziennikarzom nic do tego. Pytanie, jakie są szanse na ponowne uruchomienie żłobka w Wodzisławiu. Urzędnicy tłumaczą, że zainteresowanie jest niewielkie.

Jakie szanse
– Było w tej sprawie kilka, może kilkanaście zapytań, a nie jest to na tyle dużo, by opłacało się otwierać taką placówkę – wyjaśnia rzeczniczka. Może problem w tym, że rodzice nie wiedzą, że mogą zgłaszać takie propozycje. – Nie sądziłam, że można to sygnalizować w urzędzie. Myślałam, że jak żłobka nie ma, to sprawa zamknięta. Gdyby tak zrobić ankietę albo oficjalną listę zapisów, to pewnie wpisałoby się na nią wielu rodziców. Nie wszystkich stać na opiekunkę, nie każdy ma dziadków, którzy nie pracują i zajmą się wnukiem. Dlatego wiele matek po macierzyńskim zostaje na wychowawczym tak jak ja – mówi Monika Szymiczek, matka dwójki małych dzieci.
Doraźnym rozwiązaniem jest jak na razie przyjmowanie do wodzisławskich przedszkoli dzieci od drugiego roku życia. W niektórych placówkach, gdyby tylko była taka możliwość, przyjmowano by nawet niemowlaki. Jednak póki co, instytucjonalną opiekę nad takimi dziećmi mogą prowadzić tylko żłobki, których działalność podlega Ministerstwu Zdrowia. Obecnie w Wodzisławiu trwają prace nad wdrożeniem programu, który przewiduje opiekę przedszkolną nad małymi dziećmi w wieku do trzech lat. Potrzebna jest na to jeszcze zgoda kuratorium oświaty.



Aleksandra Chudzik, wiceprezydent Wodzisławia: – Do magistratu wpływają zapytania dotyczących uruchomienia żłobka. Dziś z pewnością nie podjęlibyśmy decyzji o zamknięciu takiej placówki. Jeśli ukaże się rozporządzenie ministra edukacji o objęciu przez resort oświaty opieką dzieci w wieku do trzech lat, to jesteśmy na to przygotowani. (BK)

Komentarze

Dodaj komentarz