Małe place zabaw budzą ogromne emocje wśród dorosłych
Małe place zabaw budzą ogromne emocje wśród dorosłych

8 maja kierownik osiedla p. Dziad i rada osiedla dokonali zamachu na nasz spokój – tak rozpoczyna się list, który mieszkańcy bloku nr 7 przy ul. Dąbrówki w Rybniku wystosowali do prezydenta, prosząc o pomoc.
Cały hałas, który wywołują bawiące się dzieci, mamy w swoich mieszkaniach. W godzinach popołudniowych jest to nie do wytrzymania, ponieważ plac zabaw to jedna patelnia, miejsce nasłonecznione, bez drzew i dopiero po godzinie piętnastej, gdy słońce schowa się za blok, dzieci wychodzą się bawić. Nie można otworzyć okien, balkonów i pocimy się w tych zamkniętych klatkach do późnych godzin wieczornych, a w nocy zabawę rozpoczynają dorosłe dzieci, korzystające z udogodnień, jakie stwarza plac zabaw – czytamy w liście. Za ów zamach na spokój mieszkańcy uznali nowatorskie plany administracji osiedla, która rzekomo zrealizowała tylko oryginalny pomysł rady osiedla: centralizacji placów zabaw.

Jeden duży
Jak poinformowano w administracji, postanowiła zlikwidować małe place zabaw przy większości bloków i urządzić jeden duży, centralny dla dzieci z całego osiedla. Miał zostać stworzony z urządzeń przeniesionych z innych placów zabaw, doposażony w nowe zabawki i ogrodzony, by na jego teren nie wbiegały psy, miał też spełniać unijne normy. Zauważyliśmy jednak, że te ostatnie są częściej używane jako zaklęcie mające zahipnotyzować bardziej niż jakikolwiek konkret. Sam Piotr Mikołajec, inspektor nadzoru budowlanego, który kontroluje także place zabaw, nie bardzo wie zresztą, co by to miało znaczyć. Na ów centralny plac zabaw wybrano teren na tyłach bloku nr 7.
To, jak piszą mieszkańcy, istna patelnia bez drzew, znajdująca się w tzw. kominie, czyli między trzema blokami. Larum podnieśli również mieszkańcy bloku nr 1, którzy w ramach tej rewolucji pozbyli się urządzeń, jakie do tej pory stały na tyłach, na skwerze otoczonym już rosłymi drzewami. – To jakaś bzdura. Szkoda, że nikt nie zapytał o zdanie nas, rodziców. Jak można wymyślić zbiorowy plac zabaw dla całego osiedla? Nietrudno zgadnąć, co by się tam działo i ile byłoby krzyku i płaczu o huśtawki i karuzele. Ciekawe, czy ktoś pomyślał o tych mieszkańcach, którzy musieliby tego słuchać – powiedziała nam Beata Wójcik, mama sześcioletniej Karoliny.

Atuty małych
Zwraca też uwagę, że atutem takich małych przyblokowych placów jest to, że rodzice mogą obserwować swe pociechy. Część mieszkańców przestraszyła się, i to nie po raz pierwszy, że ruguje się plac zabaw po to, by w jego miejscu urządzić parking, co okazało się nieprawdą. Są jednak tacy, którzy uważają, że takiemu właśnie celowi miała służyć idea centralizacji. Nietrudno sobie wyobrazić, że wkrótce na opustoszałym placu zabaw zaczęłyby parkować samochody. W czasie jesiennej słoty zrobiłoby się tam wielkie błoto, a już na wiosnę ktoś wpadłby już na pomył utwardzenia terenu i urządzenia normalnego parkingu.
Próbowaliśmy się skontaktować z szefem rady osiedla Janem Mertą, ale w administracji dowiedzieliśmy się, że możemy jedynie zostawić numer telefonu, a on oddzwoni. Szef rady osiedla, która jest tzw. czynnikiem społecznym, ma telefon stacjonarny, a nawet podobno komórkę, ale to, jak usłyszeliśmy, jego prywatne telefony. Pytanie tylko, po co ktoś zostaje szefem czynnika społecznego, a nawet pobiera za to określony w statucie Rybnickiej Spółdzielni Mieszkaniowej miesięczny ryczałt, skoro nie chce, by do niego telefonowano. Co ciekawe, członkowie rady osiedla nie pełnią też żadnych dyżurów, w czasie których mieszkańcy mogliby opowiedzieć im o swoich problemach.

Wkroczyła spółdzielnia
Swój numer oczywiście zostawiłem, ale telefonu się nie doczekałem. Cała sprawa odbiła się głośnym echem i znalazła finał w decyzji zarządu spółdzielni, który postanowił, że żadnej centralizacji nie będzie. Na plac za blokiem nr 1 powrócą usunięte urządzenia. – Pomysł był niefortunny. Tym razem rada osiedla rozminęła się z oczekiwaniami sporej grupy mieszkańców. Nie będziemy nikogo uszczęśliwiali na siłę, skoro mamy działać dla dobra ogółu. Nigdy nie ma gwarancji, że zaspokoimy oczekiwania wszystkich – komentuje wiceprezes RSM Marek Gruszczyk. 11-osobowej Radzie Osiedla Nowiny wszystko jednak może się odbić czkawką, bowiem grupa mieszkańców bloku nr 1 złożyła wniosek o jej odwołanie. Będzie on głosowany w czasie najbliższego walnego zebrania członków Rybnickiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Do tej pory w walnym zgromadzeniu uczestniczyli tylko delegaci, czyli przedstawiciele wszystkich członków, teraz jednak (po ustawowych nowelizacjach) będą mogli wziąć w nich udział wszyscy członkowie spółdzielni. Nie byłoby to takim problemem, gdyby nie to, że jest ich 10,5 tys. Dlatego walne będzie się odbywało w dziesięciu odcinkach. Na każdym z zebrań będą głosowania w sprawie podjęcia tych samych uchwał, a ostateczny wynik będzie znany po przeprowadzeniu głosowań na dziesiątym zebraniu.



Pierwsze zebranie odbędzie się 12 czerwca w Zespole Szkół Ekonomiczno-Usługowych, a ostatnie 26 czerwca w zespole szkół przy ul. Orzepowickiej w osiedlu Nowiny. Jakie są szanse, że wniosek mieszkańców bloku przy Dąbrówki poprze potrzebna do jego przyjęcia liczba spółdzielców, przy takim trybie głosowania trudno oceniać. (WaT)

1

Komentarze

  • Tadeusz Dybała Znikające parki i place zabaw 16 czerwca 2008 11:21Nie wiem co się dzieje w Rybniku, ostatnio nie zauważa się ludzi tylko robi się co tylko podoba. Znikają parki w których mogliby spacerować staruszki z swymi wnukami, a stawia się molochy na tak istotnych miejscach. Babcie i dziadkowie jak chcą sobie pospacerować z wnukami to za miasto a molochy do centrum, widać gołym okiem że coś nie tak się dzieje. Opisany sprawa jest potwierdzeniem tego, władza nie zastanawiają się nad tym co robią, a przede wszystkim nie rozmawiają z społeczeństwem jak to widzą.

Dodaj komentarz