Prezydent Mieczysław Kieca może spać spokojnie – burmistrzem Wodzisławia nie zostanie. Proponowane przez posłów zmiany w ustawie samorządowej wskazywały, że od stycznia przyszłego roku w miastach poniżej 100 tys. mieszkańców władzę mieli sprawować burmistrzowie.
– Zaskoczenie było duże, bo nikt nas o tym nie poinformował, zwłaszcza że zmiana miała odbywać się w trakcie trwania kadencji. O całej sprawie dowiedzieliśmy się podczas ogólnopolskiej konferencji prezydentów, która odbyła się 7 maja – mówi prezydent Kieca.
Zgodnie z zapisami w projekcie znowelizowanej ustawy organem wykonawczym w miastach powyżej 100 tysięcy mieszkańców byłby prezydent. Pominięto natomiast drugie zdanie przepisu, który pozwalał, aby prezydent sprawował władzę także w miastach mniejszych, w których do dnia wejścia ustawy funkcjonował jako organ wykonawczo-zarządzający. W podobnej sytuacji w naszym regionie byłoby kilka innych miast, w tym: Jastrzębie Zdrój, Żory, Racibórz i Knurów. Prezydentem ostałby się jedynie Adam Fudali. – Czekałby nas ogromny chaos i gros pracy, trzeba byłoby tworzyć nowy statut, regulamin organizacyjny i wiele innych dokumentów. Ponadto miasto straciłoby na prestiżu – mówił Mieczysław Kieca.
Tak więc „zagrożeni” włodarze zmobilizowali siły i wysłali do premiera wspólny apel o pozostawienie dotychczasowego brzmienia przepisu art. 26 ust. 4 ustawy z 8 marca 1990 o samorządzie gminnym. Mieczysław Kieca zwrócił się także o pomoc do parlamentarzystów. Całą sprawę dokładnie monitorował poseł Ryszard Zawadzki, do niedawna wiceprezydent Wodzisławia. Okazało się, że była to burza w szklance wody. Wodzisław nadal będzie miał swojego prezydenta i nic się w tej materii nie zmieni. – Jak się dowiedzieliśmy, był to tylko błąd człowieka. Okazało się, że sekretarz, przepisując projekt nowelizowanej ustawy, pominął jedno zdanie, w którym mowa jest o tym, że w miastach poniżej stu tysięcy mieszkańców, w których dotychczas władzę sprawował prezydent, nadal władza wykonawcza należeć będzie do prezydenta – poinformował Mieczysław Kieca.
Dobrze, że pomyłkę w miarę szybko wykryto. Bo kto wie, czym to mogło grozić? Może nawet medialnym spektaklem komisji śledczej, podobnie jak w przypadku pominiętych słów „...lub czasopisma”.
Komentarze