Ośrodek KPS funkcjonuje od 50 lat. Mieści się przy ul. Kolejowej w budynku, który sypie się i pilnie wymaga remontu. To niestety niejedyny problem, który ostatnio spędza sen z oczu prezesa oraz wolontariuszy. Brakuje nowoczesnego sprzętu, coraz trudniej jest też ze zdobywaniem sponsorów. Wykruszają się też wolontariusze. Obecnie pracuje ich 40, którzy na Kolejowej codziennie zjawiają się już o godz. 6 rano. Przed godz. 8 pod ośrodkiem zaczyna ustawiać się kolejka ludzi, którzy przyjeżdżają praktycznie z wszystkich stron regionu. Wydawanie żywności zaczyna się kwadrans później.
Kim są? To głównie bezdomni, osoby bez środków do życia, ci, którzy ledwo wiążą koniec z końcem. W ośrodku dostają żywność, głównie: chleb, mąkę, cukier, makaron, warzywa, owoce. Kolejka potrzebujących każdego dnia liczy blisko 100 osób. – Ludzie nie chcą głodować, więc przyjeżdżają do nas nawet z miejscowości oddalonych od Żor kilkanaście kilometrów – mówi Wiesław Łaguna, prezes KPS. Jak dodaje, doskonale tych ludzi rozumie, bo jeszcze 16 lat temu nie miał pieniędzy nawet na chleb: –Sam byłem w takiej samej sytuacji jak ludzie, którzy dzisiaj tutaj przychodzą.
Pani Anna sama wychowuje syna. Mają na życie 560 zł. –Jak zapłacę te najpilniejsze rachunki, to na jedzenie już nie starcza. Przyjeżdżam tu, żeby mieć co do garnka włożyć i nakarmić dziecko – mówi. Elżbieta Niedźwiedzka, która sama wychowuje niepełnosprawną córkę, przyjeżdża do ośrodka przede wszystkim po chleb i warzywa. Dorywcza praca za 500 zł, którą znalazła w ubiegłym roku, nie zabezpiecza potrzeb. – Takie punkty żywnościowe są potrzebne. Ceny pieczywa, warzyw, owoców ciągle idą do góry. Po opłaceniu rachunków na jedzenie zostaje niewiele albo nic – mówi.
Na wiadomość o tym, że ośrodek może zostać zamknięty, jedni reagują z niedowierzaniem, inni taką perspektywą są wręcz przerażeni. – Jeżeli zamkną ten ośrodek, dla wielu osób będzie to bardzo duży kłopot. A już zupełna tragedia dla tych, którzy tu dostają jedyną żywność – mówią ludzie. Wolontariusze, jak uporają się z wydaniem jedzenia, jadą do swych chorych podopiecznych. Pomagają im w najprostszych potrzebach i domowych obowiązkach: umyć się, ubrać, nakarmić, posprzątać. – Cieszymy się, że możemy pomóc innym. Przez to sami czujemy się dowartościowani – stwierdzają.
Wszyscy w ośrodku doskonale wiedzą, że walczą o przetrwanie. Zapowiadają jednak, że zrobią wszystko, by tegoroczny jubileusz nie był ostatnim w historii ośrodka. –Codziennie zjawia się tu tak duża liczba ludzi, że nie ma wątpliwości, iż jest ogromna potrzeba jego funkcjonowania. Na pewno będziemy walczyć o ośrodek. Ale niestety jest coraz trudniej – mówi prezes Łaguna.
Tekst i zdjęcia: MAŁGORZATA SARAPKIEWICZ
KPS przyjmie każdą pomoc. Najpilniejszy jest remont elewacji, wnętrza oraz placu przed budynkiem. Potrzebne są farby, materiały budowlane, kostka brukowa, żwir, wykładziny. Wolontariusze i podopieczni prace remontowe wykonają własnymi siłami. Ośrodkowi potrzebny jest również sprzęt. Przede wszystkim zamrażarki do przechowywania żywności. Te, którymi dysponuje, psują się i jest ich za mało. Każdy, kto zechce pomóc, proszony jest o kontakt z ośrodkiem – tel. 032 710 80 44. (MS)
Komentarze