Wielki brat patrzy


Na dwie minuty przed zamknięciem, gdy części załogi już nie było, przed budynkiem nagle zjawił się wiceprezydent Dariusz Szymczak. Niezrażony chłodnym powitaniem, wszedł do środka. W końcu urząd miał być jeszcze czynny. Prezydent Mieczysław Kieca przyznał, że nierzadko on lub jego zastępcy odwiedzają poszczególne wydziały czy jednostki miejskie. – Skoro dana instytucja pracuje do powiedzmy 15.30, to rozumiem, że do tej godziny urzędnik jest do dyspozycji mieszkańców. Pakuje się dopiero po 15.30 i wychodzi do domu – wyjaśnia. Jak przyznaje, nie miał bezpośrednich skarg na to, że urzędnicy kończą pracę przed czasem. W sumie w ciągu tych 1,5 roku, jak jest prezydentem, dotarły do niego raptem trzy takie sygnały.
Skąd zatem takie zainteresowanie problemem? – Mam okno wychodzące na plac urzędu i widzę o różnych porach pracowników z siatkami na zakupy. Najczęściej na kilka minut przed zamknięciem magistratu. Często stoją już przy samochodzie, pakują torby, by o 15.30 móc odbić kartę na czytniku w głównym budynku – wyjaśnia prezydent. Jak na razie stosuje upomnienia słowne albo poleca naczelnikom baczniejsze kontrolowanie pracy swoich podwładnych i zarządza obowiązkowe narady wydziałowe. Gdy zostanie wprowadzony system monitoringu współdziałający z czytnikiem kart, będzie wiadomo dokładnie, kto, kiedy i w jakim celu opuścił miejsce pracy.

Komentarze

Dodaj komentarz