Niechlubny rekord

W zeszłym tygodniu cała Polska usłyszała o 32-letnim motocykliście z Rybnika, który, brawurowo uciekając przed autostradową drogówką, ustanowił niechlubny rekord. W ciągu raptem sześciu minut zdążył nazbierać 100 punktów karnych. To wystarczyłoby, by czterokrotnie stracić prawo jazdy, którego, jak się okazało, w ogóle jednak nie miał. Jak dowiedzieliśmy się w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Katowicach, wszystko działo się nie 5 sierpnia, jak podały media, ale 29 lipca. Rybniczanin pędził gliwickim odcinkiem A4 swoją nową hondą z prędkością 200 km na godzinę. Gdy śmignął obok patrolu drogówki, mundurowi ruszyli za nim, ale on nie tylko nie zareagował na ich polecenia zatrzymania się, lecz jeszcze przyspieszył.
Sześciominutowy popis szaleńca, jadącego ścigaczem bez tablicy rejestracyjnej, zapisała zainstalowana w radiowozie kamera. Przekroczenie dopuszczalnej prędkości to jedno z jego drobniejszych wykroczeń. Wyprzedzał na podwójnej linii ciągłej i na trzeciego, a nawet przejechał przez skrzyżowanie na czerwonym świetle. Z autostrady zjechał na węźle zabrzańskim i ruszył w stronę Paniówek.
Próbował uciec jedną z bocznych ulic, ale nie wyrobił na zakręcie, stracił panowanie nad hondą i wypadł z drogi. Wylądował szczęśliwie w polu kukurydzy, dzięki czemu nie odniósł poważniejszych obrażeń. – Motocyklista był bez szans, ścigał go nasz najnowszy radiowóz: opel vectra o mocy 300 koni mechanicznych. Mogliśmy sprawę skierować do sądu, ale wszystko odwlekłoby się w czasie, a tak pirat został zatrzymany i od razu ukarany, a to dla nas najważniejsze – mówi nadkom. Włodzimierz Mogiła z wydziału ruchu drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach. Już po wszystkim okazało się, że honda nie była ani zarejestrowana, ani ubezpieczona.
Motocyklista był trzeźwy i, jak tłumaczył, wiedząc, że nie ma ani prawa jazdy, ani dowodu rejestracyjnego, uciekał, by uniknąć kontroli. Policjanci wypisali mu mandat w maksymalnej wysokości 1000 zł, a motocykl zabrali na strzeżony parking. Z powodu braku obowiązkowej polisy OC delikwent musi też zapłacić 1,5 tys. zł na rzecz Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego. Już odebrał swoją hondę z parkingu strzeżonego.

Komentarze

Dodaj komentarz