Oskarżonym grozi do 10 lat więzienia. Zdjęcie: zbiory policji
Oskarżonym grozi do 10 lat więzienia. Zdjęcie: zbiory policji

Śląska policja i Prokuratura Okręgowa w Gliwicach zakończyły śledztwo przeciwko działającemu na Śląsku gangowi paliwowemu. Liczący 700 stron akt oskarżenia trafił do sądu. Na ławie oskarżonych zasiądzie 35 osób w wieku od 20 do 60 lat. Jest wśród nich mieszkaniec Rybnika, który obracał fałszywymi fakturami i pomagał w praniu pieniędzy pochodzących z przestępstwa.
Jak poinformował Michał Szułczyński, rzecznik gliwickiej prokuratury, 17 spośród oskarżonych zgłosiło chęć dobrowolnego poddania się karze. Wszystkim przestępcom zarzucono wprowadzanie do obrotu wyprodukowanego nielegalnie paliwa, wyłudzenia podatku VAT, pranie brudnych pieniędzy pochodzących z nielegalnego handlu podrabianym paliwem oraz wyłudzenie kredytu. Na poczet przyszłych kar i grzywien zabezpieczono mienie podejrzanych warte ponad 2 mln zł. Oskarżeni musieli wpłacić też 800 tys. zł poręczeń majątkowych. Wszyscy już otrzymali zakaz prowadzenia działalności gospodarczej związanej z obrotem paliwami. Grozi im do 10 lat pozbawienia wolności.

Skala procederu
Sprawę będzie rozpatrywał wodzisławski wydział Sądu Okręgowego w Gliwicach. – Proceder trwał od 2002 do kwietnia 2005 roku. W tym okresie grupa wprowadziła do obrotu łącznie kilkadziesiąt milionów litrów fałszywych paliw. O skali jej przestępczej działalności świadczy kwota wyłudzonej obniżki podatku VAT, która przekracza 30 mln zł – mówi prokurator Szułczyński. Gangiem kierował 53-letni Niemiec, który pracował jako przedstawiciel handlowy jednej z firm w swoim kraju. Fundament grupy tworzyły cztery spółki z ograniczoną odpowiedzialnością. Wszystkie były ze sobą powiązane kapitałowo i osobowo, tworząc konsorcjum. Przywódcy gangu nie pełnili w zarządzie spółek żadnych funkcji, ale podejmowali wszystkie decyzje.
Potem w konsorcjum zaczęły powstawać nowe firmy. Współdziałały one z macierzystymi firmami, a jednocześnie prowadziły swój własny biznes. Dzierżawiły stacje benzynowe, na których sprzedawały podrabiane paliwo, handlowały też nim hurtowo z firmami transportowymi. Gang dzierżawił w Katowicach Szopienicach bazę paliwową. Tam mieszano oleje bazowe, opałowe, ciężkie, olej do form ceramicznych, rozpuszczalniki do farb olejnych, farbasol, ksylen, toluen i inne substancje oraz inne substancje. – Przestępcy dobierali komponenty w taki sposób, żeby finalny produkt miał ciężar właściwy zbliżony do oryginalnych paliw. W większość komponentów zaopatrywali się w rafineriach oraz zakładach chemicznych – wyjaśnia prokurator.

Spec od faktur
Rybniczanin pośredniczył w obiegu dokumentów. Obsługiwał i firmy macierzyste, i nowo powstałe. Przez jego ręce przechodziły więc wszystkie faktury tak sprzedażowe z firm dystrybucyjnych, jak zakupowe z fikcyjnych firm do podmiotów dystrybucyjnych. Paliwo opisywano w nich oczywiście jako pełnowartościowe. Ustalono, że mieszkaniec Rybnika był też zleceniodawcą oraz inicjatorem powstawania firm słupów. To on decydował, za pośrednictwem których dokona legalizacji przestępczych interesów. W niektórych pieniądze wyprał tylko poprzez parę transakcji i potem ich już nie wykorzystywał, z kolei inne służyły głównie do fakturowania końcowych odbiorców hurtowych. Na ich rachunki bankowe przelewano też pieniądze z transakcji. Na koniec nadzorujący te firmy polecali wypłacanie pieniędzy i koordynowali ich przekazywanie do firm dystrybucyjnych.



Członkom gangu postawiono też zarzut wyłudzenia kredytu w kwocie 3,6 mln zł. Zabezpieczeniem pożyczki była, jak się okazało, zdewastowana nieruchomość. Dla niepoznaki dwóch biegłych rzeczoznawców wyceniło ją na kwotę ponad 5 mln zł. Sprawę zweryfikowali śledczy w trakcie postępowania. Niezależny rzeczoznawca oszacował, że w rzeczywistości nieruchomość jest warta 1,5 mln zł. (MS)

Komentarze

Dodaj komentarz