Na skwerku obok dworca często przesiadują pijacy
Na skwerku obok dworca często przesiadują pijacy


Nieprawdopodobne, ale prawie opustoszały z owego elementu, który od lat w upalne letnie dni przesiadywał w cieniu rozłożystych konarów, wsłuchując się w uspokajający szum pluskającej w fontannach wody. Naturalnie z odpowiednimi załącznikami! Teraz rzadko można się natknąć na jakiegoś jegomościa sączącego piwo. Ci wulgarni i zaczepni znikli! Dlaczego? Sądzę, że przyczyna tkwi w zamontowanych obok każdego zieleńca tablicach zawierających krótki opis walorów przyrodniczych oraz zbiór przepisów regulujących korzystanie z tych przybytków natury. Pod nagłówkiem: szczególnie zabrania się umieszczono podpunkty, z których ten ostatni mówi o zakazie spożywania napojów alkoholowych.

Co wolno
Tablica taka znajduje się przy wejściu do zieleńca obok starostwa, naprzeciw dworca PKP, o nazwie Starościński. Kolejna, trochę dalej, przy ulicy Wieniawskiego, obok zieleńca z fontanną, i wreszcie obok zieleńca Bukówka. Przechodząc przez to urocze miejsce, można skrócić dystans z ulicy 3 Maja do Miejskiej. Jak więc widać, pijący wzięli sobie do serca przestrogi regulaminu zagrożone administracyjnymi karami. I co zrobili? Ano poszli po rozum do głowy, gremialnie opuścili zieleńce, traktując je wyłącznie jako toalety (załatwiania nagłych potrzeb szczególnie się nie zabrania) i przesiedli się na wygodne ławeczki stojące u wylotu ulicy Wieniawskiego, niedaleko przejścia przez jezdnię prowadzącego do dworca PKP. Tu także jest bardzo miło. Opodal kwieci się strojny klomb, obserwowanie przechodniów urozmaica chwile nudy w oczekiwaniu nowych dostaw, a przede wszystkim siedzenie na ławkach i popijanie jabola lub piwka nie jest obwarowane jakimkolwiek regulaminem! Niestety, w tym punkcie smakosze win patykiem pisanych i innych tego typu napojów mylą się. Spożywania w miejscach publicznych (nie przystosowanych do tego celu) zabrania kodeks wykroczeń, zaś zagrożeniem jest grzywna, a nawet rozprawa w sądzie. Ale żarty na bok! Miałem ostatnio sposobność przyjrzenia się reakcji obcokrajowców na zataczających się panów idących załatwić potrzebę właśnie na zieleniec Starościński (to ten przy dworcu PKP).

Turyści widzą
Nie wiem, jakie wiatry przywiały do naszego pięknego miasta grupkę Włochów, ale wiem, że widząc pijusów, zmienili kurs spaceru. Nie odważyli się pójść ulicą Wieniawskiego, tylko w podskokach uciekli na Kościuszki. Ogarnęła mnie złość, a nadto zrobiło mi się wstyd! Widok pijanych, falujących ławek zaraz po wyjściu z dworca jest koszmarną wizytówką miasta! Rybniczanie może nie zwracają już na to uwagi, ale proszę wierzyć, turyści tak! I to jest problem, który trzeba jakoś rozwiązać. Zastanawiam się, czy nie lepiej by było, aby ten element siedział ukryty przed oczami przyjezdnych głęboko w krzakach. A może by tak przeznaczyć dla niego jeden ze skwerków? Ogrodzić, postawić strażnika miejskiego, żeby za bardzo nie rozrabiał? Obawiam się jednak, że on nie pozwoli się zepchnąć na margines życia miejskiego i z podobną lokalizacją nigdy się nie zgodzi.

Komentarze

Dodaj komentarz