Nie bądźmy łatwowierni i prośmy o wylegitymowanie się wolontariuszy
Nie bądźmy łatwowierni i prośmy o wylegitymowanie się wolontariuszy

Na dotykające ludzi nieszczęścia i tragedie reagują instytucje charytatywne, organizując zbiórki i akcje pomocowe. Niestety pod te szczytne akcje podszywają się oszuści i wyłudzają pieniądze od dobrodusznych ludzi. Fałszywi wolontariusze kwestują na ulicach, pukają do drzwi domów, bez najmniejszych skrupułów prosząc o datki na cele charytatywne. A to na specjalistyczny sprzęt ratujący życie, na leczenie ciężko chorego dziecka, na budowę ośrodka rehabilitacyjnego, na ofiary powodzi czy wichury, na dożywianie dzieci. Na każdą okazję mają przygotowaną wzruszającą historię. Tak naprawdę jednak pieniądze wyłudzają na... własne przyjemności.
– Jakieś dwa tygodnie temu słyszę dzwonek przy drzwiach. Otwieram i widzę, stoi młoda kobieta. Na szyi miała coś jakby zalakowaną legitymację. Przedstawiła się z imienia i nazwiska, pokazała list. Potem wyjaśniła, że jest wolontariuszką z fundacji, która zbiera pieniądze na operację przeszczepu szpiku dla 10-miesięcznej dziewczynki chorej na białaczkę – mówi Antoni Marzec z Czerwionki-Leszczyn. Jak dodaje, kobieta miała listę na której wpisywała kwotę i dane ofiarodawcy. Na koniec darczyńca składał podpis. – Wzbudziła moje zaufanie. Pomyślałem o tej małej i od razu miałem przed oczyma wnusię. Dałem 30 zł – wyjaśnia. O tym, że padł ofiarą oszustki, dowiedział się podczas wizyty córki. Od słowa do słowa zgadali się o kobiecie, która tego samego dnia odwiedziła jeszcze kilka mieszkań. Kiedy zjawiła się u córki pana Antoniego, zbierała już na... leczenie niepełnosprawnego chłopca. Córka też dała – 20 zł. –Najbardziej szlag mnie trafiał, jak pomyślałem, że to babsko posłużyło się dzieckiem – stwierdza. Czy powiadomił policję lub straż miejską? Nie. – Ostatecznie 30 zł to żaden majątek. A po co sobie robić wstyd, że ktoś na stare lata zrobił ze mnie durnia? Mam nauczkę na przyszłość –oznajmia.
Anna Zając pogoniła mężczyznę podającego się za wolontariusza Caritasu. – Gęba czerwona i przepita. Taki był z niego wolontariusz jak ze mnie królowa angielska –mówi kobieta. Pomachał jej przed nosem zdjęciem gromadki dzieci i powiedział, że zbiera dla nich na jedzenie. Ponieważ pani Anna akurat dzień wcześniej zrobiła porządne zakupy, oznajmiła „wolontariuszowi”, żeby poczekał, to zrobi mu paczkę z żywnością. – Ale on stwierdził, że wolałby pieniądze. No to mu odpowiedziałam, że ja też zamiast 800 zł emerytury wolałabym 2 tysiące, i pognałam darmozjada – denerwuje się.
Tymczasem każda akcja charytatywna jest organizowana w oparciu o ustawę o zbiórkach publicznych. – Jeśli organizujemy jakąkolwiek zbiórkę, musimy mieć zgodę ministra. Każdy z naszych wolontariuszy ma przy sobie ksero tej zgody, identyfikator z imieniem, nazwiskiem i numerem oraz oznaczoną i zaplombowaną puszkę –wyjaśniają w rybnickiej siedzibie Polskiego Czerwonego Krzyża, najstarszej organizacji humanitarnej w Polsce. Jak dodają, w ostatnim okresie nie odnotowali sygnałów o fałszywych wolontariuszach na terenie Rybnika, podszywających się pod akcje PCK.
Ewelina Świtała z Rybnika jeśli nie ma pewności, że daje pieniądze właściwej osobie, nie sięga po portfel. – Wolę wysłać pieniądze na konto jakiejś organizacji czy fundacji. Zresztą od dwóch lat raz na kwartał wysyłam po 100 zł na konto pewnej fundacji. Jedynie bez oporów wrzucam do puszek wolontariuszy PCK i Orkiestry Świątecznej Pomocy – mówi. Innym wolontariuszom nie ufa. I od razu wyjaśnia, że ma ku temu powód. Parę miesięcy temu w okolicy jednego z marketów dwaj młodzi mężczyźni chodzili z puszkami i zbierali dla jakiegoś dziecka. – Wrzuciłam. Kiedy jechałam odstawić wózek, trafiłam na tych dwóch. Proszę sobie wyobrazić, że puszka leżała otwarta, a oni dzielili się pieniędzmi – wspomina. Ten widok raz na zawsze wyleczył ją z „rozdawania” pieniędzy.
Fałszywi wolontariusze często pozostają nieuchwytni. Policja i straż miejska niewiele mogą zrobić, jeśli oszukany darczyńca sprawy im nie zgłosi. – Jeśli mamy konkretne podejrzenia, że osoba, która nagabuje nas o pieniądze, jest fałszywym wolontariuszem, to należy jak najszybciej o takim fakcie powiadomić policję. Szybkie działanie może doprowadzić do zatrzymania oszusta – mówi nadkomisarz Aleksandra Nowara, oficer prasowy rybnickiej policji.

2

Komentarze

  • n ma 11 września 2008 14:06 nie dawac i juz zadnej kasy i nie bedzie problemu zadnego
  • gosc zerowanie na sercach 11 września 2008 11:05 uwazam ze ludzie sa sami winni ze daja a nie dzwonia i nie pytaja czy posiada z danej fundacji zezwolenie na kfestowanie

Dodaj komentarz