Pięcioro 18-letnich uczniów technikum Zespołu Szkół im. Wilhelma Szewczyka w Czerwionce przeżyło zderzenie z pociągiem. W czwartek czterech chłopców i dziewczyna jechali fiatem punto do szkoły na godz. 9.50. Za kierownicą usiadł Mateusz Cz., który nie ma prawa jazdy. Egzamin miał zdawać w tym tygodniu.
Auto wziął pod nieobecność rodziców. Jechał ulicą Lompy, wzdłuż torów, na której obowiązuje ograniczenie prędkości do 40 km na godzinę. Świadkowie twierdzą, że nagle przyspieszył, wyprzedził jadące przed nim auto i zaczął wyprzedzać pociąg relacji Katowice – Racibórz, a potem, ignorując znak stop, wjechał na niestrzeżony przejazd u zbiegu ulic Młyńskiej, Lompy i Nowy Dwór. Może sądził, iż zdąży przed pociągiem. Niestety 300-tonowy kolos, pędzący z prędkością 80 km na godzinę, uderzył w auto.
– Prawy zderzak lokomotywy wbił się w samochód i gdyby kierowca nie zdążył się uchylić, pewnie zostałby zmiażdżony – mówi aspirant szt. Piotr Piórkowski z rybnickiej drogówki. Maszynista zaczął hamować, ale i tak przeciągnął auto ponad 200 metrów. Z fiata została kupa żelastwa. Część młodych wydostała się z wraku i wyciągała kolegów. Wszędzie była krew.
Najpoważniejszych obrażeń doznał Mateusz Cz. Śmigłowiec zabrał go do szpitala w Sosnowcu, gdzie przeszedł operację. Jak podał Mirosław Rusecki, rzecznik lecznicy, jego stan jest bardzo ciężki.
– Nie wiemy, czemu nie zatrzymał się przed przejazdem, bo jeszcze nie można go przesłuchać. Kierownik pociągu i maszynista byli trzeźwi – mówi asp. Piórkowski. Kierowca i troje pasażerów pochodzą z Leszczyn, czwarty z Rybnika. Dwie osoby są już w domu, dwie jeszcze w rybnickim szpitalu. Straż pożarna do godz. 13 usuwała skutki wypadku. Policja wytyczyła objazdy dla kierowców, a PKP podstawiły autobusy dla ok. 100 osób z pociągu. Śledztwo nadzoruje prokuratura, swoje dochodzenie przeprowadzi też komisja ds. wypadków kolejowych. Jedna z hipotez na temat przyczyn zdarzenia. Jedna mówi o zakładzie.
Komentarze