Jeden z rybnickich sklepów sieci Biedronka
Jeden z rybnickich sklepów sieci Biedronka

W styczniu i w lutym w wydziale pracy i ubezpieczeń społecznych rybnickiego sądu rejonowego zapadły wyroki nakazujące właścicielowi Biedronek wypłacenie kobietom zaległych kwot. Na rzecz pani Urszuli zasądzono wtedy ponad 16 tys. zł, a na rzecz jej zastępczyni pani Eugenii 9,2 tys. zł. – By przy zbyt małej obsadzie kadrowej sklep mógł jakoś funkcjonować, panie pracowały dużo więcej, niż wynikałoby to z ich umów. Przychodziły wcześniej i zostawały dłużej. Pracowały też w dni, które powinny mieć wolne. Zgłaszały pracodawcy potrzebę zatrudnienia dodatkowych osób, ale ten pozostawał głuchy na te sugestie, żądał natomiast dobrych wyników finansowych – opowiadał prokurator Aleksander Żukowski.
Kierowniczkom zlecano pracę po godzinach, ale zapłacono tylko za część tych nadgodzin. Na podstawie własnych notatek kobiety same wyliczyły zaległości. Pani Urszula wyrachowała, że należy jej się 25499 zł. Potem, po udostępnieniu przez pracodawcę stosownej dokumentacji, podniosła kwotę do ok. 48 tys. zł. W sądzie reprezentował ją adwokat, ale prokuratura już we wrześniu 2005 roku zdecydowała włączyć się do tej sprawy, gdyż dotyczyła ona tego samego sklepu, w którym wcześniej miała do czynienia z mobbingiem i znęcaniem się nad pracownikami. Biegły z zakresu rachunkowości i płac stwierdził, że kierowniczce należało się jeszcze więcej, niż sama sobie wyliczyła. Po blisko 10 rozprawach, w listopadzie 2006 roku, sąd oddalił powództwo obu kobiet. Już w styczniu 2007 zarówno prokuratura, jak i adwokaci wywiedli apelacje do Sądu Okręgowego w Gliwicach. Ten 1 marca 2007 uznał odwołania za słuszne i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia w jednostce pierwszej instancji. Wyrok wieńczący drugi proces zapadł w styczniu tego roku. Sąd zasądził od JM na rzecz jednej kierowniczki 16364 zł oraz zwrot kosztów zaangażowania adwokata, drugiej przyznano podobne prawa, ale od orzeczenia odwołała się spółka Jeronimo Martins za pośrednictwem swojego mecenasa. Ostatecznie w rybnickim zamiejscowym wydziale sądu okręgowego wyrok zmieniono, zmniejszając w jednym przypadku kwotę roszczeń z ponad 16 tys. do 9,6 tys. zł, podobnie było w drugim. Temida kilkakrotnie wskazywała na możliwość zawarcia ugody, ale nie doszło do porozumienia między stronami.

Komentarze

Dodaj komentarz