Na wizję przyszło wielu mieszkańców ul. Rudzkiej
Na wizję przyszło wielu mieszkańców ul. Rudzkiej

– Już w maju ubiegłego roku zwróciłem do prezydenta o wytyczenie tu przejścia dla pieszych i przyspieszenie budowy chodnika. Droga jest bardzo ruchliwa, po obu jej stronach znajdują się dom, pawilon handlowy, przystanek i autokomis. Do najbliższego przejścia daleko, więc ludzie chodzą na skróty, łamiąc przepisy. Prezydent uznał problem za poważny, ale na razie na tym się skończyło. W końcu ubiegłego roku doszło tu do potrącenia młodego chłopaka – tłumaczy Tadeusz Dybała, jeden z mieszkańców, który zabiegał o wizję. – Zdajemy sobie sprawę np. z potrzeby ułożenia chodnika. Obecnie dla miasta priorytetem jest budowa kanalizacji, a nasze sprawy muszą poczekać. Mam nadzieję, że już niedługo – mówi Jolanta Skrzypiec, szefowa zarządu rady dzielnicy Północ. Poprzednia wizja w tym miejscu odbyła się w końcu maja zeszłego roku. Stanęło na potrzebie wycięcia dwóch drzew, co miało poprawiać widoczność w rejonie skrzyżowania Jaskółcza – Rudzka – Mała. W oficjalnym piśmie wiceprezydent zapewnia o ujęciu ich w planie wyrębu, ale nie ustalono terminu rozpoczęcia prac. Po kolejnych interwencjach z urzędu wyszło pismo z chwiejną datą – przełom III i IV kwartału zeszłego roku. – Jest w nim mowa o wycięciu drzew, wytyczeniu przejścia i ułożeniu chodnika od strony wlotu ul. Małej. Na obietnicach się skończyło, więc chcę dowiedzieć się, na czym stoimy – mówi Tadeusz Dybała. Odpowiedzią na kolejne pismo była zapowiedź środowej wizji, którą zwołał Andrzej Kopka, naczelnik magistrackiego wydziału dróg.
– Nie możemy ominąć przepisów. Na drodze tego typu zebry można umieszczać tylko co 150 metrów. Dodatkowo trzeba mieć wzgląd na bezpieczeństwo na przystankach. Wysiadający zza autobusu nie mogą od razu wchodzić na pasy, bo ich nie widać, a to stwarza zagrożenie. Można jedynie przesunąć istniejące pasy nieco w kierunku Orzepowic, jeśli oczywiście zechcą tego mieszkańcy – zauważył naczelnik. Tadeusz Dybała uważa, że to złe rozwiązanie. – Mieszkający tam ludzie będą mieli nam za złe, że pozbawiliśmy ich przejścia. Nie rozumiem, dlaczego nie można wytyczyć kolejnej zebry w przepisowej odległości? A co z chodnikiem? – pytał Tadeusz Dybała. Z kolei Jolanta Skrzypiec stwierdziła, że przyda się kolejne spotkanie w większym gronie. Tymczasem mieszkańcy tego odcinka Rudzkiej są coraz bardziej poirytowani zwiększającym się ruchem i wyczynami piratów drogowych. – Na wysokości naszych domów chyba nikt nie jeździ z prędkością 50 km na godzinę. Bywa, że trzeba długo wyczekiwać, żeby móc przejść na drugą stronę szosy. Bardzo rzadko kierowca ustąpi pieszemu. Tymczasem pieszych jeszcze przybędzie, gdy zostaną zasiedlone budujące się mieszkania. Być może sposobem na niesfornych kierowców byłoby ustawienie fotoradaru? – zastanawiają się Genowefa Cwalina i Urszula Kuźnik.



Zdaniem policji, wytyczenie pasów nie zawsze musi zwiększać bezpieczeństwo na drodze. To raczej uporządkowanie ruchu. Najważniejsze są wyobraźnia i zachowanie ostrożności. Przykłady z regionu dowodzą bowiem, że kiedy panuje zła widoczności, a przed zebrami zaparkuje np. dostawczy samochód, pewni swego przechodnie bywają potrącani nawet na dobrze im znanym i oznakowanym przejściu. (TZ)

Komentarze

Dodaj komentarz