Państwo Bontkwie z Rybnika Niewiadomia w zeszłym tygodniu zmienili zdanie na temat nieszkodliwości tzw. zapachów wsi. Przez blisko tydzień musieli bowiem wąchać zapach szamba, które wybiło im w ogródku pod oknem. Potworny smród zwalał z nóg nie tylko gospodarzy, ale wszystkich mieszkańców ul. Zygmunta Starego.
W te okolice kanalizacja jeszcze nie zawitała, więc ludzie skazani są na szamba, które opróżniają tzw. szambiarki. Problem w tym, że zbiornik u Bontków wybija średnio kilka razy w roku. Najczęściej po deszczach. Wtedy beczkowóz (czy też ściekowóz) trzeba wzywać w trybie awaryjnym, co jednak teraz okazało się niemożliwe. – Szambo wybiło nam po południu 24 października. Ponieważ była to sobota, nie dało się zamówić szambiarki. Jakoś wytrzymaliśmy te dwa dni. Myślałam, że załatwię sprawę w poniedziałek, ale grubo się myliłam – opowiada Mariola Bontek.
W poniedziałek z rana udała się do Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji, gdzie jednak usłyszała, że pierwszeństwo mają stali klienci, jakim ona rzekomo nie jest. W tej sytuacji zaczęła szukać prywatnej firmy, która podjęłaby się zadania. Udało się dopiero w czwartek, 30 października. Mieszkańcy Niewiadomia mają żal do władz, które ich zdaniem dbają tylko o centrum, a dzielnice traktują po macoszemu. – Przecież nie tylko PWiK, ale nawet prywaciarzom nie uśmiecha się przyjeżdżać do dzielnic – stwierdza sarkastycznie pani Mariola.
– Straż miejska kontroluje, czy szamba są wywożone. Sprawdza rachunki, a jak kto nie ma, to sypie mandatami. I co z tego? – pyta jedna z sąsiadek pani Marioli. Obydwie oznajmiają, że są klientkami PWiK, bo płacą rachunki za wodę, a skoro tak, to chyba mają też prawo wymagać. I zadają pytanie: jak obowiązek wywożenia nieczystości ma się do realiów, skoro tak trudno jest zamówić beczkowóz. – Widać dla niektórych to naprawdę g...y interes – podsumowuje rozżalona pani Mariola.
PS: Nazwisko mieszkańców Niewiadomia zostało zmienione
Komentarze