Marian Janecki twierdzi, że dołożono starań, by ewentualne szkody górnicze w Ruptawie były jak najmniejsze
Marian Janecki twierdzi, że dołożono starań, by ewentualne szkody górnicze w Ruptawie były jak najmniejsze

W uzasadnieniach mieszkańcy Ruptawy zwracają uwagę, że lokalne władze nie dopełniły obowiązków wynikających z ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Jako podstawowy błąd wymieniają brak publicznej debaty nad proponowanymi zmianami. „Trzeba podkreślić, iż prezydent nie tylko nie zorganizował publicznej dyskusji na temat zmiany planu, ale wręcz zataił chęć zmiany tego planu” – czytamy w piśmie mieszkańców. Prezydent Marian Janecki stanowczo odpiera te zarzuty. Podkreśla, że informacja o zamierzeniach planistycznych i możliwości składania wniosków była szeroko rozpowszechniona.

Nie zataił
Stosowne obwieszczenia wraz z załącznikami graficznymi pojawiły się na tablicy ogłoszeń w magistracie, w Biuletynie Informacji Publicznej oraz lokalnej prasie. Ponadto przesłano je do sołtysów Bzia i Ruptawy, proboszczów parafii katolickich i ewangelicko-augsburskich, wywieszono w siedzibach rad sołeckich oraz odczytano podczas niedzielnych mszy. – Sugestia, że zataiłem dokumenty w części dotyczącej planowanej eksploatacji górniczej, nie znajduje potwierdzenia w faktach – mówi prezydent. Przypomina, że dyskusja publiczna nad planami odbyła się w sali obrad rady miasta 30 stycznia 2007 roku. Uczestniczyło w niej około 30 osób, a z projektem zapoznało się blisko 150 mieszkańców.
W trakcie debaty rozpatrzono 117 uwag. Żadna z nich nie dotyczyła problemu nowego terenu górniczego. – Nazwiska osób uczestniczących w dyskusji ujęto na liście obecności, a z przebiegu spotkania sporządzono protokół, który był również publicznie dostępny – zapewnia prezydent. Drugi z zarzutów, jaki podnoszą mieszkańcy, dotyczy sześciu radnych, którzy ich zdaniem nie mieli prawa wziąć udziału w głosowaniu nad projektem uchwały o ustanowieniu planu. To Wojciech Frank, Grzegorz Matusiak, Sławomir Lis, Jerzy Lis, Tadeusz Markiewicz i Ryszard Piechoczek, ponieważ pracują w zakładach Jastrzębskiej Spółki Węglowej lub kontrolowanych przez nią przedsiębiorstwach.

Mieli interes?
Ruptawianie powołują się na zapis ustawy o samorządzie gminy, który mówi, że radny nie może uczestniczyć w głosowaniu, jeżeli dotyczy ono jego interesu prawnego. Podnoszą kwestię tego, że uchwały umożliwiają JSW przyszłą eksploatację górniczą na terenie Ruptawy i Cisówki, więc są korzystne dla jednego podmiotu gospodarczego, natomiast nie biorą pod uwagę interesów społeczności lokalnej. W stanowieniu prawa lokalnego, dotyczącego JSW, nie powinni uczestniczyć radni powiązani ze spółką stosunkiem pracy, bowiem wyklucza on jakikolwiek obiektywizm osoby głosującej – napisali ludzie w piśmie do radnych.
– Ten zarzut nie znajduje odzwierciedlenia w obowiązujących przepisach. Radni są zobowiązani do uczestnictwa w głosowaniach uchwał, bo między innymi na tym polega wypełnianie przez nich mandatu. A plan miejscowy rozstrzyga o kilkudziesięciu problemach przestrzennych dotyczących terenu miasta, a nie jedynie o sprawach eksploatacji górniczej – wyjaśnia prezydent. Zapewnia, że gmina dołoży wszelkich starań, aby zapisy decyzji i koncesji dotyczących eksploatacji węgla w rejonie Ruptawy były w pełni respektowane przez zobowiązane do tego strony. Sprawa jest trudna, bo ludzie boją się m.in. o swoje domy, a spółka nie ma co marzyć o rozwoju bez fedrowania z nowych pokładów węgla.



Mieszkańcom Ruptawy pozostaje teraz jedynie odwołanie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Katowicach. Trudno jednak przypuszczać, by uchwały dotyczące planu zagospodarowania przestrzennego zostały uchylone półtora roku po przyjęciu. Tym bardziej że nadzór prawny wojewody śląskiego nie dopatrzył się żadnych uchybień. (AK)

Komentarze

Dodaj komentarz