Orkiestra symfoniczna Szkoły Muzycznej Braci Szafranków zaprosiła melomanów do Teatru Ziemi Rybnickiej na koncert z dedykacją. Poświęcono go dwóm muzykom urodzonym w Czernicy: słynnemu Henrykowi Mikołajowi Góreckiemu z okazji jego 75. urodzin i Leonowi Mielimące, znakomitemu wiolonczeliście i wybitnemu pedagogowi Szkoły Szafranków, który w tym roku obchodzi 60-lecie swej pracy.
Niestety przed imprezą doszło do awantury. Gdy Gabriela Ciołek-Sitter przedstawiała historię orkiestry, do jej mikrofonu podszedł Antoni Smołka, dyrektor Filharmonii Rybnickiej, i przerwał jej bezceremonialnie, stwierdzając, że wprowadza publiczność w błąd. Po zejściu ze sceny dodał, że kontynuowanie tej zapowiedzi nie ma sensu. Prawdopodobnie poruszyło go zdanie, że po rozwiązaniu Filharmonii Rybnickiej w 1995 roku szkolna orkiestra przejęła jej rolę. Chwilę później w sali zgasło światło. Ktoś skomentował nawet, że to pewnie dyrektor Smołka wykręcił bezpieczniki. Po dłuższej chwili awarię usunięto, ale gdy wreszcie rozległa się muzyka, jeden z widzów dostał ataku epilepsji, co narobiło niemało zamieszania.
Antoni Smołka na stronie internetowej filharmonii j zamieścił list z przeprosinami za emocjonalne wystąpienie, ale zarzuca też szkole i jej dyrektorce Romanie Kuczerze manipulację, która miała polegać na sugerowaniu, że to orkiestra szkolna jest spadkobierczynią tradycji Filharmonii ROW, założonej przez Antoniego Szafranka. Pisze o celowej polityce dyrekcji, mającej zmierzać do eliminacji Filharmonii Rybnickiej, która też za patronów ma braci Szafranków. Romana Kuczera nie bardzo rozumie, czego ma dotyczyć ten spór. Jak stwierdza, geniusz Szafranków polegał na wielotorowym działaniu, a wszystko zaczęło się od szkoły obecnie noszącej ich imię. Bezsporny jest też fakt, że filharmonia powstała z czasem na bazie szkolnej orkiestry. 11 stycznia przyszłego roku Filharmonia Rybnicka miała dać w teatrze koncert noworoczny. Już wiadomo, że do imprezy nie dojdzie. Po części przyczyniły się do tego niesnaski w gronie muzyków.
Jak przypuszcza Romana Kuczera, sprawa być może wzięła się stąd, że ktoś nie zna dostatecznie historii szkoły braci Szafranków, a być może komuś przeszkadza to, że orkiestra tak dużo koncertuje. Jedno nie ulega wątpliwości: nie tak miał wyglądać koncert dedykowany dwóm wybitnym muzykom, w dodatku jego efektem wciąż są rozmowy, które mają niewiele wspólnego z muzyką. (WaT)
Komentarze