Dr Eleonora Solik-Heliasz zachęca inwestorów, by zainteresowali się wodami termalnymi
Dr Eleonora Solik-Heliasz zachęca inwestorów, by zainteresowali się wodami termalnymi

Szkopuł w tym, że spalany, oddaje nie tylko ciepło czy prąd, lecz także szereg szkodliwych spalin jak pył, związki siarki, tlenki węgla i azotu.
Choć ciężko to sobie wyobrazić, za jakiś czas zabraknie go zupełnie. Wtedy wypadnie zwrócić się całkowicie w stronę odnawialnych źródeł energii. Już w tej chwili Komisja Europejska promuje i wręcz nakazuje drogę w tym kierunku. W 2020 roku udział energii produkowanej z odnawialnych źródeł ma wynieść u nas 15 proc, a to dopiero początek.
„Czyste” ciepło płynące z głębi ziemi stanowi alternatywę dla wydobywanego stamtąd „brudnego” węgla. Choć w tej chwili nie wyobrażamy sobie ciepłej zimy bez udziału węgla, wysoka temperatura w pomieszczeniu bez dymiącego komina jest możliwa. Służą temu instalacje geotermalne, które bazują na podziemnych złożach wód ogrzanych naturalnym ciepłem naszej planety. Aby ułatwić orientację w rozmieszczeniu tych zasobów, tworzy się podziemne mapy hydrologiczne różnych części kraju. Naszego regionu dotyczy opracowanie „Wody geotermalne regionu górnośląskiego – pozyskanie energii w celu utylitarnym”, które w latach 2005-2007 zrealizował zespół ekspertów z Głównego Instytutu Górnictwa w Katowicach. Na czele zespołu stała dr Eleonora Solik-Heliasz z Zakładu Geologii i Geofizyki GIG:
– Efektem naszej pracy jest atlas energii geotermalnej na Śląsku. Pokazuje, gdzie są szanse na opłacalne wykorzystanie tej energii. W najbliższym czasie zostanie wydany z przeznaczeniem dla inwestorów i samorządów – tłumaczy specjalistka z GIG.
W lekturę wydawnictwa powinni zagłębić się szczególnie inwestorzy z rejonu Rybnika, Jastrzębia czy Zebrzydowic. To optymalne rejony inwestycji geotermalnych. Niestety daleko im do wartości, jakie ciepłe wody wykazują np. na Słowacji.
Zasada działania instalacji opiera się na systemie rur wprowadzanych w odwierty. Podczas gdy ogrzana na odpowiedniej głębokości woda wędruje w górę, ta, która oddała ciepło na powierzchni, wraca z powrotem. I tak w kółko. Geotermia jest w stanie ogrzać nawet osiedla – warunkiem jest jednak nowoczesna instalacja centralnego ogrzewania, tzw. niskotemperaturowa – do 65 stopni. Pompy, które tłoczą wodę, też potrzebują energii. Jej zużycie szacuje się na czwartą część całości, którą produkuje instalacja. Przy 1000-złotowym rachunku na obsługę urządzeń trzeba przeznaczyć 250 zł. Reszta to czysty zysk energetyczny. Zanim jednak ciepło zacznie bezinteresownie pracować, należy sporo zainwestować. Główny koszt stanowią odwierty, które „zjadają” nierzadko kilka milionów złotych. Nakłady zwracają się po pięciu, siedmiu latach. Być może jako dobry przykład posłuży instalacja geotermalna, która już wkrótce dociepli nowy gmach Muzeum Śląskiego w Katowicach. Za ten projekt zespół dr Eleonory Solik-Heliasz otrzymał wyróżnienie w konkursie Panteon Polskiej Ekologii podczas Międzynarodowych Targów Ekologicznych w Poznaniu.



Krojenie ziemskiego tortu
Mapy poziomicowe sporządza się w 250-metrowych odstępach idąc w dół. I tak na różnych głębokościach zasoby wód występują w różnym nasileniu i określonych miejscach. W południowej części Rybnika wody pojawiają się na 500 metrach. Stopień niżej, na 750 metrach, są większe, natomiast nikną kilometr pod ziemią. Na głębokości półtora kilometra pojawiają się na wschód od miasta, a 250 metrów niżej w rejonie Orzesza. (TZ)

Komentarze

Dodaj komentarz