Monitoring na oddziale rejestruje obraz na kasetach VHS, których już się nie produkuje
Monitoring na oddziale rejestruje obraz na kasetach VHS, których już się nie produkuje

Gdy na miejscu zjawiła się powiadomiona o wszystkim policja, delikwenci spali już po zastrzykach. – Pacjenci próbują uciekać, bo wiedzą, że są źle pilnowani. Mamy za mało personelu, a monitoring jest archaiczny i niewiele daje. Kiedyś dojdzie tu do tragedii – ostrzega Piotr Dragon, ordynator oddziału IX sądowo-psychiatrycznego. Na przymusowym leczeniu (tzw. detencji) są tu m.in. zabójcy, gwałciciele i pedofile. Nie jest to jednak więzienie, więc przebywają w niezamykanych salach i spacerują po oddziale. Ordynator wylicza, że powinno tu pracować blisko 100 osób. Pracuje tylko 37, w tym ledwie czterech pielęgniarzy. Co miesiąc zdarza się średnio pięć 12-godzinnych dyżurów, kiedy nie ma żadnego mężczyzny.
– Dopiero wtedy zdajemy sobie sprawę z zagrożenia, gdy po takiego pacjenta przyjeżdża policja. Widzimy wówczas sześciu komandosów z długą bronią, którzy ubierają delikwenta w specjalny kaftan, a potem skuwają mu ręce i nogi – opowiada Piotr Dragon. W poniedziałek zaczęto szukać 25-latka z Gołkowic, który razem z 22-letnią rybniczanką zbiegł z innego oddziału. Mężczyzna trafił do szpitala po próbie samobójczej, którą podjął 1 grudnia. Po podleczeniu miał trafić do więzienia w Strzelcach Opolskich, by odsiedzieć zasądzony wyrok.

Komentarze

Dodaj komentarz