Przystanek autobusowy na placu Wolności
Przystanek autobusowy na placu Wolności

Choć tego roku mrozy jeszcze nie dały nam się we znaki, to coraz częściej pasażerowie rybnickich autobusów skarżą się na bezdomnych, którzy podróżują komunikacją miejską, być może chcąc ogrzać się w ten sposób. Nasza Czytelniczka, która dojeżdża autobusem do pracy, ma już dość półgodzinnych podróży w smrodzie, i to nieraz po kilka razy w tygodniu.
– Wiem, że autobusem może jechać każdy. Jednak gdy wsiądzie ktoś taki, w dodatku jedzie od np. placu Wolności do końcowego przystanku, to smród ogarnia cały pojazd. Tego naprawdę nie da się wytrzymać – żali się Czytelniczka. – Ostatnio wracałam autobusem z parą bezdomnych. Mężczyzna ledwo trzymał się na nogach, zasnął na siedzeniu koło chłopca wracającego ze szkoły, zaś kobieta co chwila próbowała go obudzić. Odór roznosił się po całym autobusie, w dodatku mężczyzna się ślinił i miał katar, co szybko znalazło wyraz na płaszczu eleganckiej pasażerki siedzącej naprzeciw. Trudno wówczas nie czuć obrzydzenia do takich ludzi i nie odsuwać się jak najdalej – mówi Wiktoria Boroń, inna z Czytelniczek.
Jak się okazuje, jest to problem, który trudno rozwiązać. – Kierowca ma prawo nie wpuścić do wozu osoby, która sprawia wrażenie nietrzeźwej lub jest agresywna. Nie zawsze jednak uda się stwierdzić, że ktoś jest pijany. Osoby bezdomne natomiast można wyprosić tylko wtedy, gdy jadą bez biletu, jednak prawdopodobieństwo, że trafią na kontrolera, jest niewielkie – informuje Kazimierz Berger, dyrektor Zarządu Transportu Zbiorowego w Rybniku. Policja może interweniować na wezwanie kierowcy tylko wówczas, gdy ktoś się awanturuje lub stanowi zagrożenie dla innych, bo sprawdzanie legalności podróży leży w gestii przewoźnika. – Nie mamy prawa wyprosić nikogo z autobusu z powodu przykrego zapachu, bo byłaby to dyskryminacja – zaznacza nadkom. Bogdan Dyleżo, zastępca naczelnika sekcji kryminalnej rybnickiej policji. Pasażerom pozostaje więc tylko zatkać nos.



Problem bezdomnych w regionie rybnickim będzie się pogłębiał. Z końcem sierpnia zlikwidowano noclegownię, w której schronienie mogło znaleźć od 30 do 40 osób. Obecnie działają dwa schroniska: w Przegędzy i Niewiadomiu, gdzie w sumie jest ok. 25 miejsc. Potrzeby są dwa razy większe. – Kto chce zatrzymać się w schronisku, musi powstrzymać się od picia alkoholu. Nierespektowanie najważniejszej zasady w końcu skutkuje wydaleniem. Nie można pozwolić, by pijący demoralizowali pozostałych – informuje Jarosław Perenc z zespołu ds. bezdomności rybnickiego ośrodka pomocy społecznej. W mieście, gdzie nie ma izby wytrzeźwień, powinna istnieć przynajmniej ogrzewalnia, gdzie mogliby się zatrzymać nawet pijani. (Mary)

1

Komentarze

  • malkontent tolerancja__ 19 grudnia 2008 18:23a raczej rasizm.....i to w tej najgorszej postaci, bo bez bialych inaczej

Dodaj komentarz