Jerzy Ludziejewski w oryginalnej zbroi samuraja. Zdjęcie: zbiory własne
Jerzy Ludziejewski w oryginalnej zbroi samuraja. Zdjęcie: zbiory własne

Żorzanin Jerzy Ludziejewski jest przedstawicielem japońskiej szkoły walki mieczem Muso Jikiden Eishinryu iaijutsu na Polskę. Kształcił się u samego Takaaki Komei Sekiguchi Sensei, 21. mistrza w prostej linii od założyciela szkoły Hayashizaki Jinsuke Shigenobu, który żył na przełomie XVI i XVII wieku. Pan Jerzy perfekcyjnie posługuje się kataną, czyli japońskim mieczem. – Broń ta odegrała w dziejach kultury narodu Kraju Kwitnącej Wiśni szczególnie ważną i symboliczną rolę. Japończycy uważają się za wybrańców. Jak głosi ich mitologia, cesarz pochodzi wprost od bogini słońca Amaterasu Omikami. Jednym z jego trzech symboli władzy, oprócz zwierciadła i klejnotów koronnych, jest właśnie miecz, który bóg Susanoo podarował Amaterasu. Najpierw jednak miał pokonać ośmiogłowego smoka – tłumaczy pan Jerzy.

Katana samuraja
Typowy, znany dziś japoński miecz wywodzi się z VIII wieku. Jego długą wersję tachi żołnierze mocowali na lewym biodrze z ostrzem skierowanym w dół. Dopiero w XVI stuleciu samuraje zaczęli nosić katanę u pasa, z ostrzem do góry.
Po co Jerzy Ludziejewski nauczył się władania japońskim mieczem? To było jego wielkie marzenie od lat. Twierdzi, że Muso Jikiden Eishinryu uczy wszystkiego. – Czuję się samurajem, a to zobowiązuje do pracy nad sobą.
Systematyczne ćwiczenie mieczem uczy samodyscypliny, solidności, punktualności, pokory, grzeczności oraz szacunku wobec natury i innych ludzi. Wysiłek fizyczny służy zdrowiu, uodparnia na choroby – wylicza. Bez względu na pogodę jeździ do pracy na rowerze. Pracuje fizycznie w punkcie skupu złomu. Choć w kwietniu skończył 50 lat, wygląda na 30.

Spory wydatek
Po robocie prowadzi zajęcia dla adeptów Muso Jikiden Eishinryu w siedzibie żorskiego inkubatora organizacji pozarządowych w osiedlu Sikorskiego i Gliwicach. – Na spotkaniach kierujemy się etykietą Dojo. Uczy nas bycia człowiekiem szlachetnym, dystyngowanym, inteligentnym i wrażliwym. W czasie zajęć instruktor oraz uczniowie powinni odnosić się do siebie z szacunkiem, a równocześnie odważnie i swobodnie. Mówimy do siebie po imieniu – wyjawia żorzanin.
Prawdziwa katana kosztuje od 8 do 20 tys. zł. To spory wydatek, równorzędny nabyciu używanego samochodu.

Ambasador Kurosawa
Jerzy Ludziejewski zakochał się w stylu życia samurajów dzięki filmom Akiry Kurosawy. W latach 70. i 80. w naszym kraju nie działały bractwa rycerskie, więc zwykły śmiertelnik nie mógł ćwiczyć walki mieczem. Dlatego żorzanin zapisał się do sekcji kung fu przy Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach. W 1982 roku założył grupę karate w Żorach. Ostatecznie zwyciężył pociąg do miecza.
W 1995 roku do Polski przyjechał Takaaki. Odwiedził Żory. Demonstrował swoje umiejętności w dawnej szkole górniczej. – Jedną z atrakcji spotkania była możliwość wspólnego ćwiczenia z mistrzem. Pożyczyłem miecz treningowy od kolegi. Kiedy skończyły się zajęcia, poprosiłem mistrza o rozmowę. Ujął mnie swoją osobowością. I tak to się zaczęło – wspomina pan Jerzy.



W starojapońskich sztukach walki nie ma stopni. Liczy się sposób wykonania zadania i dążenie do perfekcji. Mistrzostwo osiąga się do końca życia. Taki jest cel ćwiczeń. Uczniowie Jerzego Ludziejewskiego działają w całym kraju. Dwóch uczy walki kataną w Siemianowicach i Warszawie, trzeci robi to w Krakowie, a nadto studiuje japonistykę. (IrS)

Komentarze

Dodaj komentarz