Świecące neony bywają uciążliwe dla kierowców. Zdjęcie: Maciej Kot
Świecące neony bywają uciążliwe dla kierowców. Zdjęcie: Maciej Kot

– Wieczorem w pokoju mam bardzo nastrojowo od czerwonego światła z reklamy. Gorzej, jak kładę się spać. Wtedy świeci prosto po oczach i długo nie mogę zasnąć – żali się Agnieszka Zając. Na czerwone billboardy narzekają także kierowcy. – Nie mam nic przeciwko takim reklamom. Niech sobie świecą, byleby tylko światło nie było takie ostre. Przecież jak trafi się po drodze na taki neon, to czasem człowiek odruchowo goni za wzrokiem, żeby zobaczyć, co tam jest napisane. Tymczasem wystarczy chwila nieuwagi i nieszczęście gotowe – stwierdza Artur Jarosz z Wodzisławia.

Razi i rozprasza
Jak dodaje, sam miał ostatnio taką przygodę. Wracał od mamy i jak dojeżdżał do ronda, zainteresowała go reklama jednego hotelu. – Zagapiłem się i nie zauważyłem, że samochody przed rondem stanęły. O mały włos wjechałbym w tył auta jadącego przede mną – opowiada pan Artur. Według wielu kierowców mocne, czerwone światło razi w oczy i rozprasza. Taka chwila dekoncentracji kosztowała Jacka Pilarka z Czerwionki-Leszczyn ponad 1,1 tys. zł. Zagapił się i stuknął w słup. Uderzenie nie było mocne, ale w karoserii powstało spore wgniecenie, więc pan Jacek musiał jechać do blacharza.
– Nie powiem, wina była moja, bo zamiast na drogę gapiłem się na reklamę. Gdyby jej tam jednak wcale nie było albo była przynajmniej mniej jaskrawa, to prawdopodobnie nic by się nie stało – mówi Jacek Pilarek. Zarówno on, jak i inni kierowcy zauważają, że świecące neony mogą być pożyteczne, bo nieraz to jedyne źródło światła na ciemnej drodze. Chodzi tylko o to, żeby nie stwarzało ono zagrożenia. Postanowiliśmy więc dowiedzieć się, co w tej sprawie mają do powiedzenia władze miasta. Krzysztof Jaroch, rzecznik magistratu, wyjaśnia, że w urzędzie jest specjalny zespół, który zajmuje się tego rodzaju reklamą.

W pasie drogowym
Magistrat ma jednak wpływ na ustawianie reklam tylko wtedy, gdy wszystko odbywa się w pasie drogi zarządzanej przez miasto. Jeżeli ktoś chce umieścić jakiś szyld czy neon poza pasem drogi, to miasto niestety nie ma już nic do powiedzenia. Problem w tym, że natrętnie świecące reklamy znajdują się w większości na prywatnych posesjach lub w ogródkach. A o tym, co będzie stało w danym obejściu, decyduje tylko jego właściciel.



Specjalny zespół w urzędzie, który zajmuje się tego rodzaju reklamą, wydaje zezwolenia na umieszczanie takich billboardów, nalicza za to stosowne opłaty, ale również ocenia, czy świecący neon przy danej szosie nie będzie stwarzał zagrożenia. Niestety, tylko wtedy, gdy sprawa dotyczy pasa drogowego. (MS)

Komentarze

Dodaj komentarz